Kiedyś taczkę zarządowi puławskich Azotów podstawiali związkowcy (na zdjęciu). Teraz związkowcom zrobili to pracownicy. Oskarżają ich, że przez spór zbiorowy blokują podwyżki w firmie.
Na drzwiach biura związku pojawiły się też hasła takie jak: "Świat bez Sławka byłby piękniejszy”. Chodzi o przewodniczącego związku Sławomira Wręgę. – Podczas tego chuligańskiego ataku na biuro nie było nas w środku. Te osoby przyszły o jednej godzinie, z przygotowanymi rekwizytami. Dlatego uważam, że było to przez kogoś inspirowane – mówi Wręga.
Protestujący przeciwko związkowi pracownicy zarzucają, że ten blokuje wprowadzenie podwyżek płac. Podwyżki nie wchodzą w życie, bo od wielu miesięcy trwa spór zbiorowy między dwoma związkami (w tym ZZPRC) a zarządem Zakładów Azotowych.
W ubiegłym tygodniu było już blisko porozumienia. ZZPRC chciał podpisać dokumenty odnośnie podwyżek płac, ale nie zgodził się na zakończenie sporu zbiorowego. – Oprócz podwyżek walczymy również m.in. o nowe ubrania ochronne – tłumaczy Wręga.
Ale zdaniem przedstawicieli zarządu "Puław”, bez zakończenia sporu zbiorowego i podpisania zmian do zakładowego układu zbiorowego pracy pracownicy nie będą mogli otrzymać wyższych wynagrodzeń. – To jest niezbędne do uruchomienia wynegocjowanych już podwyżek – mówi Grzegorz Kulik, rzecznik ZA Puławy. – Pracownicy są tego świadomi, czemu dali wyraz podczas ostatniej pikiety pod siedzibą związkową – dodaje.
Gdyby obie strony doszły do porozumienia pracownicy mogliby liczyć nawet na 15 proc. podwyżek w różnych formach (w pierwszej kolejności 6 proc. z wyrównaniem od stycznia). Ok. 2850 złotych czekałoby też na każdego pracownika z okazji Dnia Chemika, który wypada na początku czerwca. Jeśli jednak nie uda się zakończyć sporu zbiorowego, będzie tylko regulaminowe 450 zł. – Dlatego, że komitet strajkowy zawiesił protest, ale go nie zakończył – wyjaśnia Grzegorz Kulik.