10-letni chłopiec zginął na miejscu, jego 9-letnia siostra w bardzo ciężkim stanie została przetransportowana helikopterem do szpitala. We wtorek po południu w Końskowoli pod Puławami doszło do eksplozji.
– Prawdopodobnie dzieciaki z motyką poszły do jaru, aby pomyszkować po chaszczach. Coś dostrzegły, poruszyły motyką i wybuchło – nasz Czytelnik z Końskowoli opisuje prawdopodobny przebieg zdarzenia.
W wyniku eksplozji na miejscu zginął 10-latek. Jego siostra w bardzo ciężkim stanie trafiła do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. – Nie odzyskała przytomności. Ma poważne urazy wielonarządowe – powiedziała nam we wtorek wieczorem Agnieszka Osińska, rzecznik DSK.
Mieszkańcy ulicy Młyńskiej w Końskowoli są wstrząśnięci. – W tej rodzinie jest czwórka rodzeństwa. Wszyscy to dobrzy uczniowie. Jesteśmy w szoku – mówią koledzy starszego brata Natalii i Mateusza.
– Jestem wstrząśnięta. Dobrze nie znałam tej rodziny, ale widziałam, jak te dzieciaki ganiały po naszej ulicy. Wszyscy im współczujemy – dodaje sąsiadka Małgorzata Urbańska.
Rodzinę dotkniętą tragedią wspierał policyjny psycholog.