Niewielka Końskowola straciła prawa miejskie za to, że prawie 150 lat temu poparła powstanie styczniowe. Teraz wójt razem z radnymi zamarzyli, żeby miejscowość – znana głównie z plantacji róż – znowu została miastem
W Końskowoli położonej na trasie Lublin–Puławy mieszka tylko 2224 mieszkańców. Końskowolanie w swoich staraniach nie powinni mieć jednak żadnych kompleksów.
Pomysł na odzyskanie praw miejskich utraconych po powstaniu styczniowym nie jest jednak nowy. – Myśleliśmy o tym już 15 lat temu, po reformie samorządowej. Ale osobiście byłem wtedy temu przeciwny. Nie mieliśmy kanalizacji, telefonów, nowych ulic czy chodników. Teraz wszystko to już jest. To najlepszy czas, żeby postarać się o uzyskanie praw miejskich – mówi Stanisław Gołębiowski, wójt Końskowoli.
A procedura nie jest prosta. Najpierw trzeba przeprowadzić konsultacje społeczne. Pierwsze odbyły się kilka dni temu we wsi Skowieszyn, należącej do gminy Końskowoli. – Jestem zaskoczony aż takim poparciem naszych dążeń. Wśród obecnych, tylko dwie osoby wstrzymały się od głosu. Pozostali byli za tym, żeby Końskowola stała się miastem – relacjonuje wójt Gołębiowski.
Zapewne mieszkańcy innych miejscowości w gminie także poprą miejskie aspiracje samorządowców. – Myślę, że to dobry pomysł, ale chciałabym się dowiedzieć, jakie będą tego plusy i minusy – mówi pani Zofia, pracująca w sklepie spożywczym w Końskowoli.
– Większych korzyści finansowych raczej nie będzie. To przede wszystkim sprawa prestiżu – przyznaje Stanisława Noworolnik, sekretarz gminy. – Ale i tak warto. Puławy się chwalą, że prawa miejskie uzyskały sto lat temu. Tymczasem my mieliśmy je już prawie 500 lat temu – dodaje sekretarz.
Po przeprowadzeniu konsultacji trzeba będzie jeszcze zgromadzić mnóstwo dokumentów. O przyznaniu praw miejskich ostatecznie zdecyduje MSWiA. Ale jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, już wkrótce mieszkańcy Końskowolanie będą mogli sobie dumnie podśpiewywać „Jestem z miasta, to widać...”
Krótka historia
W wieku XV na miejscu dzisiejszej osady istniała wieś, której właścicielem był Jan Koniński, od jego nazwiska pochodziła jej pierwotna nazwa – Wola Konińska.
Nazwa ta z biegiem czasu uległa przemianom. Obecnie stosowana nazwa utrwaliła się ostatecznie w wieku XIX. W końcu XVIII wieku
i w początkach XIX parafia końskowolska szczyciła się znakomitymi, zasłużonymi dla kraju ludźmi nauki i sztuki. Proboszczami byli tu m.in. ksiądz Franciszek Zabłocki – komediopisarz, autor słynnego „Fircyka w zalotach”, członek Komisji Edukacji Narodowej; ksiądz Grzegorz Piramowicz – wielki społecznik, członek Komisji Edukacji Narodowej, sekretarz Towarzystwa dla Ksiąg Elementarnych.