Koty z mieszkania w bloku przy ul. Leśnej w Puławach zostaną wkrótce zabrane, a lokal zostanie wyremontowany i wystawiony na sprzedaż – informuje fundacja „Uszy do góry”. Na razie nie wiadomo, gdzie trafi przebywający w nim niepełnosprawny mężczyzna.
Już cztery lata temu lokatorzy bloku przy ul. Leśnej narzekali na uciążliwości związane z przebywaniem znacznej ilości kotów w mieszkaniu zajmowanym przez panią Małgorzatę oraz jej niepełnosprawnego znajomego. Sprawę zgłaszali do Puławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, bo próby rozmowy z miłośniczką czworonogów nie przynosiły rezultatu.
Ludziom przeszkadzał głównie okropny zapach, będący mieszaniną kocich odchodów, stęchlizny i zagrzybienia. Nie pomagał także sposób opieki nad niepełnosprawnym, który od 6 lat nie był widziany na zewnątrz przez swoich sąsiadów. O tym, czy temu człowiekowi potrzebne jest wsparcie miasta, próbuje sprawdzić Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Nie jest to jednak łatwe.
– Niestety próby wejścia do mieszkania nie powiodły się. Nasz pracownik nie został do niego wpuszczony – informuje Beata Wagner, dyrektor puławskiego MOPS.
Drzwi do mieszkania zamknięte były także dla innych. Miłośnicy kotów już w zeszłym roku nie wpuścili do środka m.in. sanepidu, którego pracownikom asystowali przedstawiciele Puławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Co ważne, zarówno niepełnosprawny, jak i opiekująca się nim pani Małgorzata, nie są prawnymi właścicielami mieszkania, które zajmują.
– Tytuł prawny tego mieszkania do nich nie należy – informuje Katarzyna Chabros, wiceprezes Puławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Zarząd PSM zna jednak dane właścicieli, w związku z czym w przeszłości podejmował próby kontaktu z nimi. Niestety bez skutku. – Właścicieli poprosiliśmy o spotkanie w celu omówienia problemu w lutym 2017 roku. Do dnia dzisiejszego nie zgłosili się – przyznaje Chabros.
Przełom nastąpił w ciągu ostatniego tygodnia, po tym, jak sprawą zainteresował się sanepid, Urząd Miasta Puławy, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami oraz media. Ratuszowi udało się to, co przez lata było zbyt trudne dla PSM, czyli nawiązanie kontaktu z prawnymi właścicielami mieszkania na Leśnej. Osiągnięto kompromisowe porozumienie, dzięki któremu problem z uciążliwościami zapachowymi wkrótce zostanie rozwiązany.
Fundacja „Uszy do góry” (do której należy pani Małgorzata) zdecydowała o zabraniu większości kotów zarówno z mieszkania zajmowanego przez nią na Leśnej, jak i drugiego lokalu, przy ul. M. Curie-Skłodowskiej.
– To drugie mieszkanie zostało już przez nas wyremontowane, a w przyszłym tygodniu rozpocznie się remont tego na Leśnej. Większość kotów przejęła fundacja, która będzie szukała dla nich nowych domów – informuje Anna Filipowska, prezes fundacji.
Obydwa lokale mają trafić na sprzedaż, a środki z ich sprzedaży zostaną przeznaczone na budowę domu. Na razie nie wiadomo, co stanie się z niepełnosprawnym mężczyzną. Rodzina dotychczas nie interesowała się jego losem.
Tymczasem pracownicy puławskiego magistratu wkrótce mają uważniej przyjrzeć się finansowaniu tzw. „dokarmiania kotów” przez wszystkie lokalne organizacje pro-zwierzęce działające w mieście. W Puławach co roku na ten cel przeznaczanych jest ok. 25 tys. złotych. Dla porównania, w wielu większych miastach jest to jedynie ułamek tej sumy.