Azbest jest przecież trujący, a mamy go w wodociągu. Jak to jest? - pytają mieszkańcy Nałęczowa, wskazując na ul. Wiejską.
Na tym nie koniec. Rury z azbesto-betonu znajdują się również na ul. Granicznej i części ul. Bochotnica. - Nie jest to duża ilość, a zaledwie ułamek całej sieci. Łącznie na 115 km rur, te z domieszką azbestu stanowią jeden procent, czyli 1,5 km. Jestem z nich zadowolony. Są bezawaryjne i trwałe - mówi szefujący nałęczowskim wodociągom dyrektor Waldemar Wójtowicz i wskazuje na mapie "podejrzane” odcinki.
Blisko pół wieku temu azbest wydawał się wspaniałym odkryciem, tanim i niesłychanie trwałym materiałem budowlanym. Znajdował zastosowanie niemal wszędzie. W latach 60. ubiegłego stulecia budowano z niego również sieci wodociągowe. - U nas też jest, tak jak wszędzie. Czy przewidzieliśmy możliwość wymiany rur? Nie. Nikt zresztą nie poruszał tej kwestii. Mamy poważniejsze problemy. Zdarza się, że w gorących miesiącach w niektórych miejscach zaczyna brakować wody. Priorytet ma modernizacja przepompowni - wyjaśnia Mariusz Topolski, zastępca burmistrza.
- Nie ulega wątpliwości, że azbest jest szkodliwy dla człowieka w przypadku, kiedy dostaje się do organizmu pod postacią wziewną, jako pył. W przypadku, kiedy dostaje się przez przewód pokarmowy, to zagrożenia nie ma - twierdzi Tadeusz Janowski, inspektor puławskiego sanepidu. Tak samo uważa również Państwowy Zakład Higieny w Warszawie.
- Mieszkańcy Nałęczowa mogą więc spać spokojnie. Niedawno badaliśmy wodę w nałęczowskim wodociągu. Nie ma powodu do niepokoju. Jest zgodna z normami - uspokaja Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Puławach. - O pyleniu nie może być mowy. Moim zdaniem, nałęczowska "kranówka” jest zdrowsza i czystsza chemicznie od kefiru, czy jogurtu z supermarketu - uzupełnia dyrektor Wójtowicz.
.