Lada dzień pojawi się wniosek o zamknięcie Zespołu Szkół nr 3 w Puławach, czyli popularnych "szpulek”.
Jeszcze kilka tygodni temu starosta Sławomir Kamiński zapewniał, że los Zespołu Szkół nr 3 w Puławach jest zapewniony. Mówił, że powiat dogadał się z właścicielem budynku, który miał się zgodzić na jego sprzedaż. Dzięki temu szkoła by przetrwała. Dwa dni temu doszło jednak do niespodziewanego zwrotu sytuacji.
- Dostaliśmy pismo od właściciela budynku, w którym poinformował, że dostał lepszą ofertę od naszej - relacjonował starosta Kamiński podczas spotkania z nauczycielami szkoły.
Dlatego lada dzień starosta może złożyć wniosek do kuratora o likwidację szkoły. Pośpiech wynika z tego, że wnioski takie muszą dotrzeć do kuratora do końca lutego. A bez sal lekcyjnych szkoła nie będzie mogła działać. Właścicielem budynku jest w tej chwili Związek Lustracyjny Spółdzielni Pracy. - Prezes instytucji deklarował na piśmie, że chce sprzedać budynek za określoną kwotę. Dlatego teraz będziemy chcieli wyegzekwować tę deklarację. Takie postępowanie jest niepoważne - uważa Sławomir Kamiński.
Przedstawiciele ZLSP twierdzą z kolei, że nigdy ostatecznie nie godzili się na sprzedaż budynku starostwu. - Ogłosiliśmy w prasie konkurs ofert i dostaliśmy już kilka propozycji. Jako gospodarze budynku chcemy go po prostu sprzedać za jak najlepszą cenę - mówi Kamila Bochen, dyrektor biura ZLSP w Warszawie.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że ofertę wyższą niż starosta przedstawili puławscy przedsiębiorcy. Nikt nie chce zdradzić ile zaoferowali, oraz kim są te osoby. - To nie przypadek, że nagle pojawili się kupcy, chociaż do tej pory ich nie było. Podejrzewam, że komuś zależy po prostu na tym, żeby szkołę zlikwidować. Być może chce zrobić na tym biznes - przypuszcza Marek Matyjanka, dyrektor Zespołu Szkół nr 3.
Starosta podejrzewa, że w budynku ktoś chce założyć prywatną szkołę o profilu podobnym do "szpulek”. Jednak wątpi w jakość kształcenia, którą zaoferuje nowa placówka. W tej chwili innej działalności - oprócz edukacyjnej - nie można tu prowadzić, bo zabrania tego plan zagospodarowania przestrzennego. - Nie pytamy oferentów czym się zajmują, ale wiadomo, że obiekt jest przeznaczony na cele oświatowe i muszą się z tym liczyć wszyscy potencjalni nabywcy - deklaruje Kamila Bochen.
Jest jeszcze szansa, że szkoła mimo wszystko przetrwa. Starosta musi po prostu zaoferować wyższą sumę kupna niż tajemniczy konkurent. To jest jednak mało prawdopodobne, bo starosta zapowiedział, że nie będzie się licytował. Dlatego jest bardzo możliwe, że w tym roku ponad 60-letnia historia szkoły się zakończy. Nabór nie będzie już prowadzony, a kilkuset uczniów będzie musiało kończyć naukę w innych budynkach należących do powiatu.