Radni gm. Końskowola zakazali sprzedaży alkoholu do spożycia „na miejscu” w lokalach mających mniej niż pięć stolików. Wojewoda uznał, że przepis jest bezpodstawny, a uchwałę podjęto z pominięciem procedury. Sąd przyznał mu rację, mimo to uchwała nadal obowiązuje, bo wyrok jest jeszcze nieprawomocny
Uchwała w sprawie „zasad usytuowania miejsc sprzedaży i podawania napojów alkoholowych” na terenie Końskowoli zapadła jeszcze w lipcu. Miesiąc później wojewoda wydał rozstrzygnięcie nadzorcze stwierdzające jej nieważność. Głównym powodem było uchybienie proceduralne.
– Wbrew ustawowemu obowiązkowi projekt uchwały nie został poddany konsultacjom z Gminną Radą Działalności Pożytku Publicznego – wyjaśnia Marek Wieczerzak, rzecznik wojewody.
Prawnicy z Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego zakwestionowali także jeden przepis uchwały z Końskowoli. Ten, w którym Rada Gminy określiła, że sprzedaż alkoholu przeznaczonego do spożycia na miejscu może się odbywać wyłącznie „w zakładach gastronomicznych, które posiadają wydzielony bufet z salą konsumpcyjną z co najmniej pięcioma stolikami”.
Wojewoda stwierdził, że radni nie mieli prawa do wprowadzenia takich ograniczeń, bo są upoważnieni wyłącznie „do ustalania zasad usytuowania miejsc sprzedaży”. W swoim rozstrzygnięciu sięgnął nawet do słowników, które mówią, że „usytuowanie” to „położenie, lokalizacja, umiejscowienie”, natomiast „umiejscowienie” to „miejsce, jakie coś zajmuje względem czegoś”. Nie wynika z tego, by radni mieli prawo do ustalania minimalnej liczby stolików w lokalu chcącym podawać alkohol.
Rada Gminy Końskowola nie pogodziła się z decyzją wojewody i zaskarżyła ją do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który oddalił tę skargę i przyznał rację wojewodzie. Wyrok nie jest prawomocny, przysługuje od niego skarga do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Władze gminy zapowiedziały już, że z tej możliwości skorzystają. – Będziemy się odwoływać, bo jesteśmy przekonani, że mamy rację – mówi Krzysztof Bartuzi, sekretarz w Urzędzie Gminy Końskowola. Urzędnicy podważają przede wszystkim kwestię braku konsultacji.
– Naszym zdaniem konsultacje z Gminną Radą Działalności Pożytku Publicznego nie były konieczne w tym przypadku, a sołeckie zostały przeprowadzone. Będziemy walczyli o trzymanie naszej uchwały w całości – dodaje Bernadeta Kupczyk, radca prawny gminy.