W Zakładach Azotowych „Puławy” trwa kolejny spór. Porozumienie płacowe gwarantujące pracownikom wypłatę przed świętami premii 2,5 tys. zł brutto oraz noworoczne podwyżki o 5,6 proc. nie zostało zawarte. Rozmowy z zarządem przerwali związkowcy z ZZPRC. Ich zdaniem umowa nie byłaby korzystna
Dwie największe organizacje związkowe w puławskich Azotach, czyli „Solidarność” i ZZPRC, rywalizują ze sobą o to, która z nich będzie twardsza w walce o wyższe wynagrodzenia dla pracowników chemicznego kombinatu. Spór jest tak zacięty, że zaczynają tracić na nim sami pracownicy. Ostatnią potyczkę symbolicznie wygrało ZZPRC, które nie podpisało wynegocjowanego z zarządem spółki porozumienia płacowego na rok 2021 i 2022.
– Nie mogliśmy tego zrobić. Co z tego, że wypłacono by odszkodowanie za brak podwyżek inflacyjnych w wysokości zaledwie 1,8 tys. zł netto, skoro jednocześnie próbowano zmienić definicję minimalnej płacy w Zakładach Azotowych i naruszyć układ zbiorowy. Z naszych analiz wynika, że zmiana, jaką zaproponowano byłaby niekorzystna dla wielu pracowników – tłumaczy Sławomir Wręga, przewodniczący ZZ Pracowników Ruchu Ciągłego.
Z taką oceną nie zgadza się „Solidarność”, która obwinia swoich kolegów o rezygnację z ustalonych już podwyżek.
– To była wolta w wykonaniu związkowców ruchu ciągłego, która skutkuje tym, że nikt nie otrzyma 2,5 tysiąca złotych. Te pieniądze każdy dostałby jeszcze przed świętami. Wynegocjowaliśmy także podwyżki od stycznia o 5,6 proc. oraz dodatkowe 50 zł dla pracowników zatrudnionych w systemie zmianowym – mówi Sławomir Kamiński, wiceprzewodniczący „Solidarności” w Grupie Azoty „Puławy”. – Dodatkowo zapisaliśmy powrót do stołu negocjacji, gdy wyniki finansowe na to pozwolą. To wszystko już nieaktualne, bo ZZPRC nie podpisało porozumienia. Wchodzimy w 2022 rok bez gwarantowanych podwyżek, a sytuacja na rynku gazu i nawozów, która rzutuje na zysk zakładu, nie jest optymistyczna.
Brak porozumienia nie oznacza jednak, że wszystko stracone.
Jak przyznają związkowcy z „S”, będą dążyć do ponowienia rozmów z zarządem spółki już w styczniu. Szkopuł w tym, że zarząd nie ma obowiązku do takich negocjacji przystępować. Jeśli tak się nie stanie, kolejne rozmowy odbędą się dopiero po publikacji raportu finansowego za pierwszy kwartał, czyli w okolicach kwietnia lub maja.
Ta potencjalna zwłoka to nie jedyny kłopot. Związkowcy obawiają się, że nowe dane finansowe z uwagi np. na wysokie ceny gazu, mogą nie być optymistyczne. A to może ograniczyć ich możliwości w negocjowaniu podwyżek. Innymi słowy: to, na co zarząd zgodził się w grudniu, wiosną 2022 roku może być znacznie trudniejsze.