Puławy - kiedyś zagłębie narkomanii. Dziś miasto, w którym najwięcej osób na Lubelszczyźnie pobiera rentę dla osób uzależnionych. Urzędnicy szacują, że takich rencistów są setki
Kto mógł starać się o taką rentę? Młodzi, którzy z powodu wyniszczenia organizmu przez narkotyki, nie byli w stanie podjąć pracy przed 18 rokiem życia lub po skończeniu szkoły średniej czy studiów. Teraz co miesiąc otrzymują 472, 57 zł.
Uzależnieni trafiali do puławskiego Ośrodka Pomocy Społecznej lub warszawskiego Monaru. - Sporo opinii o chorych puławianach otrzymaliśmy właśnie z Warszawy - mówi Pomorska. -
Narkomanów w Puławach było mnóstwo. To głównie młodzi mężczyźni, choć kobiet też nie brakowało. Zwykle pochodzili z rozbitych domów. To właśnie przez nich, w latach 80. i 90. nasze miasto zyskało niechlubną opinię centrum polskiej narkomanii.
Narkomanów zaczęło przybywać w momencie rozbudowy Zakładów Azotowych. - Środowisko, w którym przebywała młodzież, zmieniało się. Nie nadążali za przemianami i szukali wsparcia w używkach - tłumaczy nadkomisarz Barbara Czerwonka, członek zespołu ds. nieletnich i patologii w puławskiej policji.
Puławskie "Azoty” stały się miejscem, z którego młodzi zdobywali odczynniki chemiczne niezbędne w procesie wytwarzania narkotyku. - Oprócz tego fałszowali recepty lub okradali składy leków w szpitalach - mówi nadkomisarz Czerwonka.
W mieście królowały głównie opiaty - zażywało je aż 90 proc. narkomanów. Nieliczni tylko sięgali po amfetaminę i inne środki odurzające. Gdzie ich zażywali? Prawie wszędzie. W okolicach Urzędu Miasta przy ul. Lubelskiej, przy dawnym amfiteatrze czy na skwerku przy słynnym "okrąglaku”.
Sytuacja zmieniła się pod koniec 1997 roku, kiedy to rodzice osób uzależnionych wypowiedzieli zdecydowaną wojnę narkomanii. Dzięki akcjom policji narkomani zniknęli z ulic miasta. Zlikwidowano wiele melin i "fabryk” polskiej heroiny.
z uzależnieniem w najbliższym roku czeka 46 osób.
- Dziś narkomani zażywają inne środki odurzające. Osoba uzależniona już nie słania się na nogach - mówi Marta Rozesłaniec, kierowniczka działu pomocy środowiskowej w puławskim MOPS. - To ktoś aktywny i energiczny. Dlatego nie ma podstaw, żeby twierdzić, że narkomanii w Puławach już nie ma. Jest, ale dobrze ukryta.