Budowa internetowej sieci szerokopasmowej jak dotąd nie spotkała się z zainteresowaniem mieszkańców Puław. MPWiK dwoi się i troi, żeby znaleźć operatora ostatniej mili, czyli firmę, które weźmie na siebie obowiązek podłączenia gospodarstw domowych.
Pod Puławami znajduje się 40 kilometrów sieci światłowodowej, do której nikt nie chce się podłączyć. Unijny projekt kosztował 15 milionów złotych. W założeniu miał umożliwić dostęp do szybkiego internetu, stając się konkurencją dla działających na rynku operatorów. W praktyce z błogosławieństwa wysokiej transmisji danych korzystają jedynie miejskie urzędy, a odpowiedzialne za tę inwestycję Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji ma poważny problem. Od roku nie może znaleźć operatora ostatniej mili, czyli firmy, która wzięłaby na siebie obowiązek znalezienia klientów i podłączenia ich do sieci. Dwa kolejne przetargi zostały unieważnione. Nikt nie chce podjąć ryzyka znając koszty takiej operacji.
Firmy odstrasza deklaracja podłączenia setek gospodarstw domowych, która ma być warunkiem otrzymania pieniędzy. Tymczasem na mapie miasta trudno znaleźć „białe plamy”, czyli miejsca, gdzie internet nie dociera. Ten oferowany jest zarówno tradycyjnie drogą telefoniczną, przez kablówkę, drogą radiową, a coraz częściej także przez zwykłą sieć GSM (LTE, HSPA+, 3G). W tym kontekście znalezienie chętnych na przekopanie ogródka pod światłowód może być zadaniem trudnym. Władze MPWiK nie poddają się.
– Rozmawiamy z różnymi firmami, z dużymi operatorami z Mielca i Lublina, ale nie wykluczamy także lokalnych przedsiębiorstw. Firmy czekają na środki unijne dla operatorów ostatniej mili. Konkursy powinny ruszyć w pierwszej połowie przyszłego roku – mówi Andrzej Poleszak, prezes puławskiego MPWiK.