Klasa powstała, choć nie powinna, bo uczniów było zbyt mało. Po kilku tygodniach dowiedzieli się, że muszą sobie szukać nowej szkoły.
Trzy tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego klasa została rozwiązana. 22 września wszedł w życie nowy plan lekcji, w którym nie ma siatki godzin dla "1A”. Rodzice uczniów, którzy poinformowali nas o sprawie, są zbulwersowani.
– Dyrektor szkoły i burmistrz przerzucają się nawzajem odpowiedzialnością. Więc nie wiadomo kto w tej sprawia zawinił. A nasze dzieci zostały na lodzie. Co mają teraz robić, znaleźć sobie nową szkołę?
Kto nam zwróci za poniesione koszty, np. na podręczniki. Dlaczego dyrekcja szkoły dokonała takiej samowoli? – pytają.
Miasto, które jest organem prowadzącym szkoły, stawia sprawę jasno. – Przyjęliśmy kryterium, że do zawiązania klasy potrzeba 24 uczniów. W tym przypadku udało się zebrać tylko 15, więc formalnie klasa nigdy nie powstała – mówi Urszula Borkowska, sekretarz Nałęczowa i odsyła nas do dyrektora Zespołu Szkół. – Już w maju otrzymał od nas wytyczne, nie wiem dlaczego się do nich nie dostosował.
Dyrektor tłumaczy, że w całej sprawie nie ma nic nadzwyczajnego. – To naturalne przy tym systemie rekrutacji – mówi Jerzy Rosiak. – Jeszcze pod koniec sierpnia uczniów było ponad 20. Ale na początku września ta liczba zmalała, bo zaczęli się przenosić do innych szkół.
Rosiak zapewnia, że na całym zamieszaniu nikt nie stracił. – Uczniowie w większości przenieśli się do naszego technikum i zawodówki. Pozostali znaleźli miejsca w innych szkołach. Nauczyciele też zachowali swoją liczbę godzin – podkreśla dyrektor Zespołu Szkół w Nałęczowie.