Był maj 2017 roku, kiedy pijany kierowca, pędząc osiedlową uliczką, wjechał w idącą chodnikiem matkę z dwójką dzieci. Najpoważniejszych obrażeń doznała 2,5-letnia Natalia, która w ciężkim stanie wylądowała w szpitalu. Sprawa o odszkodowanie utknęła w sądzie przez opieszałość biegłej.
Dnia, kiedy wyszła na spacer z 6-letnim synkiem i 2,5-letnią córeczką, pani Małgorzata nie zapomni do końca życia. Na chodniku cichej, osiedlowej ulicy nagle pojawiło się szybko jadące auto. Później się okazało, że kierowca, Krzysztof M., był pijany. Stracił panowanie nad kierownicą, potrącił matkę Natalii i uderzył w latarnię. Słup złamał się i przygniótł 2,5-letnią dziewczynkę, powodując u niej poważne, wielonarządowe obrażenia ciała.
O włos od śmierci
Dziewczynka cudem uniknęła śmierci. Ale lewa nóżka została zmiażdżona i konieczna była jej amputacja. Dziewczynka przeszła siedem operacji. Do chodzenia w protezie powoli się przyzwyczaja, ale jak mówi jej mama, nadal szybko się męczy. Rodzice niemal codziennie wożą Natalkę na rehabilitację i zajęcia wspomagające. Ubezpieczyciel pokrywa koszty, ale nie wszystkie.
>>> Pijany wsiadł do auta i spowodował wypadek. Dwulatka straciła nóżkę <<<
– Natalka znowu zaczyna mieć problemy z trzustką. W maju była w szpitalu z kolejnym zapaleniem. Miała wiele badań, ale lekarze nie wiedzą, jaka jest przyczyna. Przed wypadkiem to było zdrowe dziecko. Chciałabym zapewnić jej najlepszą diagnostykę, ale ta prywatna kosztuje – przyznaje Małgorzata Bławat, mama Natalki.
Odszkodowania brak
Pieniądze przydałyby się także na inne cele. Rodzina z czwórką dzieci marzy o większym mieszkaniu z osobnym pokojem dla dziewczynki, dostosowanym do jej potrzeb. To jednak obecnie jest poza zasięgiem. Codzienność to zakładanie i zdejmowanie protezy, starania o jej wymianę, zbieranie faktur, wizyty u rehabilitantów i konsultacje medyczne.
Gdyby tego było mało, na głowie rodziców Natalki pozostaje niezakończona sprawa cywilna, tocząca się przed Sądem Okręgowym w Lublinie.
Państwo Bławat walczą o odszkodowanie i zadośćuczynienie. Do dzisiaj, pięć lat po wypadku, nie dostali ani złotówki.
Sprawca miał zapłacić 20 tys. zł, ale tego nie zrobił. Siedzi w więzieniu, odbywa 5,5-roczny wyrok. Z kolei firma ubezpieczeniowa czeka na decyzję sądu. Tej nadal nie ma, bo akta sprawy utknęły u biegłej psycholog. Kobieta została zobowiązana do wydania opinii na temat Natalki. Dziewczynka została zbadana niemal dwa lata temu, ale dokument do dzisiaj nie został sporządzony.
Jedenaście ponagleń
Jak informuje biuro prasowe Sądu Okręgowego, biegła otrzymała już 11 pisemnych ponagleń (ostatnie w maju) i została wezwana do zwrotu akt. Ukarano ją nawet grzywną w wysokości 500 zł. Bez skutku.
Dotarliśmy do biegłej i zapytaliśmy, skąd to dwuletnie już opóźnienie. – Złożył się na to nawał pracy. Nie wynikało to z mojego lekceważenia obowiązku. Tę opinię dostarczę niezwłocznie – zapewniła nas wczoraj Elżbieta Dudek.
Mama Natalki nie kryje, że liczyła na to, że cała procedura zakończy się szybciej. – Nie rozumiem, dlaczego to wszystko trwa tak długo. Sama pisałam do tej pani, prosiłam. To jest bardzo ważne dla mojego dziecka. Gdyby nie brak tej opinii, my byśmy tę sprawę prawdopodobnie już zakończyli – przyznaje pani Małgorzata.