Trzeba było naszego artykułu i interwencji Urzędu Komunikacji Elektronicznej, żeby Poczta Polska zdecydowała się zwrócić klientowi jego pieniądze.
- Kilka dni temu zapadła decyzja korzystna dla naszego klienta. Otrzymał zwrot całej kwoty wraz z odszkodowaniem. Mimo że nie wiadomo jeszcze jak zaginęły pieniądze, to już teraz zdecydowaliśmy o wypłacie - informuje Elżbieta Mroczkowska, rzecznik Poczty Polskiej w Lublinie.
Ale Artur Warda z Puław czekał na korzystne rozstrzygnięcie prawie trzy miesiące. W połowie stycznia wysłał za pośrednictwem Poczty Polskiej paczkę z książkami i programem komputerowym. Całość warta była 912,50 zł. Taką kwotę miał zapłacić odbiorca przesyłki w Bytomiu. Po kilku dniach pan Artur dostał telefon od adresata, że paczka dotarła i została opłacona. W ciągu kilku dni pieniądze powinny, więc trafić na jego konto. Okazało się jednak, że nie dotarły.
Na poczcie w Puławach nikt nie potrafił wyjaśnić, jak do tego doszło. Pan Artur złożył więc reklamację. Po miesiącu otrzymał od Poczty Polskiej potwierdzenie, że przesyłka została z Puław wysłana i odebrana w Bytomiu, a następnie opłacona. Jednocześnie poinformowano go, że musi się zadowolić kwotą odszkodowania wynikającą z regulaminu, czyli dokładnie... 81 zł. - A co z resztą? Przecież ta paczka nie zaginęła, tylko ktoś po prostu przywłaszczył sobie moje pieniądze - denerwował się mężczyzna.
Po naszej interwencji rzeczniczka Poczty Polskiej poradziła napisanie odwołania do wyższej instancji. Ale klient oprócz tego sprawą zainteresował także Urząd Komunikacji Elektronicznej. - I za drugim razem dostałem pozytywną odpowiedź od poczty. Co ciekawe, pod obiema decyzjami podpisał się ten sam człowiek. Czyli wystarczyło sprawę nagłośnić, a wcześniejsze rozstrzygnięcie zostało zmienione - mówi Artur Warda.
Tymczasem to policja dopiero ustali, w jaki sposób pieniądze zaginęły. Po zgłoszeniu sygnału przez klienta Poczta Polska w rozwiązanie zagadki zaangażowała właśnie organy ścigania. - W tym konkretnym przypadku doręczeniem przesyłki zajmowała się wynajęta przez nas firma zewnętrzna. Na pewno teraz zachowamy ostrożność w korzystaniu z jej usług - zapowiada Elżbieta Mroczkowska.
Ale pana Artura to już nie przekonuje. - Od tej przykrej sytuacji wysyłając paczki moim klientom korzystam z usług firmy kurierskiej. Mam dosyć użerania się z pocztą.