Radni PiS przygotowali stanowisko, w którym opowiadają się za usunięciem pomnika poświęconego „wspólnym walkom o wyzwolenie Puław”, od końca lat 80-tych stojącego w centrum miasta. Pod naciskiem opozycji, projekt jednak wycofali.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Monument, który przedstawia wizerunki polskiego i radzieckiego żołnierza upamiętnia wydarzenia, do których doszło w Puławach podczas II wojny światowej. Dla jednych jest symbolem przelanej krwi setek żołnierzy i tragedii, która spotkała wiele narodów. Inni widzą w nim element służący podkreśleniu radzieckiej dominacji nad Polską, która z centrum Puław powinna była zniknąć 25 lat temu. Kontrowersyjny monument był już kiedyś oblany farbą przez wandali.
Puławscy radni powołując się na zapisy nowej ustawy dekomunizacyjnej postanowili zabrać głos w tej sprawie. Przygotowali projekt stanowiska, w którym nakłaniają do usunięcia pomnika, a konkretnie do zwrócenia się w tej sprawie do starosty, jako reprezentanta skarbu państwa. Motywowali to tym, że pomnik gloryfikuje sowiecką okupację naszego kraju.
Stanowisko miało zostać przyjęte podczas ostatniej sesji, ale tak się nie stało. Okazało się, że treści pisma przygotowanego przez radnych Prawa i Sprawiedliwości nie skonsultowano z innymi klubami. W związku z ich protestem, przewodnicząca rady miasta Bożena Krygier zdjęła punkt z porządku obrad i przesunęła jego głosowanie na jedną z następnych sesji. Zanim do tego doszło, radni z obu stron polemizowali ze sobą na temat skali szkodliwości pomnika i sensu jego usuwania. Przeciwko takim działaniom opowiadał się m.in. Ryszard Stępień.
– Chciałbym zapytać, w jaki sposób ten pomnik gloryfikuje sowiecką okupację? Czemu ma służyć jego usunięcie? Pamiętajmy o tym, że radzieccy żołnierze to była wielonarodowa armia. Oni tutaj nie szli z własnej woli, za nimi szło NKWD. Ten pomnik powinien zostać, żeby o tej tragedii przypominać – mówił radny Stępień, którego popierał m.in. Cezary Jędrzejczyk.
Innego zdania byli radni PiS, autorzy stanowiska. Mieczysław Turski stwierdził, że sam fakt postawienia pomnika jest już aktem gloryfikacji. Zwolenników pozostawienia monumentu nie rozumie także Tomasz Kraszewski. – Dla mnie ta sprawa jest oczywista. Stalin stawiał swoje pieczęcie w krajach, które okupował. To jest wstyd, że ten pomnik nadal tu stoi - argumentował.
Stanowisko po przeprowadzonych w maju rozmowach z radnymi opozycji, zostanie poddane pod głosowanie prawdopodobnie jeszcze przed wakacjami.