Ciemna strona piłkarskiego światka z miłosnym wątkiem w tle. Wszystko ma się rozgrywać w Puławach, Nałęczowie i okolicach.
- To będzie współczesna wersja "Piłkarskiego pokera”. Chcemy pokazać kulisy sportu i hochsztaplerów, którzy go psują. Większość akcji będzie się działa w Puławach, ale samo miasto będzie pokazane pozytywnie. To ludzie z zewnątrz będą czarnymi charakterami - rysuje wizję swego filmu Zbigniew Masternak, scenarzysta i pisarz, od półtora roku mieszkaniec Puław.
Masternak sam kiedyś grał w piłkę m.in. w Koronie Kielce. A że o korupcji w piłce wciąż głośno, stąd pomysł na taki film. Do jego realizacji zachęcił Piotra Kawkę z puławskiej agencji filmowej Studio K, który zajmie się koprodukcją. A piłkarskie wątki z "życia wzięte” podrzuca Bernard Bojek, puławski trener piłkarski, a niegdyś napastnik m.in. Radomiaka czy Wisły Puławy. Bojek być może wcieli się też w jedną z ról.
Młody piłkarz z Gdańska zostaje kupiony przez Wisłę. Nie bardzo chce przyjeżdżać na prowincję, ale ostatecznie jest do tego zmuszony. W Puławach ma problemy z aklimatyzacją, trzyma się na uboczu drużyny. Na szczęście, poznaje piękną dziewczynę. Wkrótce do Puław przyjeżdża menedżer piłkarza i nakazuje mu ustawienie ważnego meczu. Dalej wypadki toczą się coraz bardziej dramatycznie, aż do szczęśliwego happy endu.
To w największym skrócie scenariusz filmu zatytułowanego "Transfer”. Jednak, aby rozpocząć jego realizację, potrzeba niemało pieniędzy. - Liczymy że od lokalnych samorządów i sponsorów uda się nam uzyskać około 500 tysięcy złotych. O resztę będziemy wnioskować w grudniu do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Wielu filmom udało się właśnie w ten sposób zdobyć pieniądze na produkcję - przekonuje Masternak.
Puławskim projektem zainteresował się już m.in. właściciel firmy Skorpion Art, która zajmowała się produkcją filmu "Chopin. Pragnienie miłości.” Scenarzysta zdradza też, że ma wstępną zgodę na zagranie jednej z niewielkich ról przez swojego znajomego i jeszcze do niedawna napastnika reprezentacji Polski Radosława Matusiaka.
Wkrótce twórcy zaczną pukać do drzwi kolejnych sponsorów. Liczą też na wsparcie gmin, powiatu czy województwa. - Nie ma lepszej promocji dla regionu niż taki film - przekonuje Piotr Kawka ze Studia K.