

Do szpitala w Puławach weszli agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Chodzi o śledztwo dotyczące ustawiania przetargów.

Przedstawiciele CBA nie zdradzają szczegółów sprawy. Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, we wtorek agenci zatrzymali przynajmniej jedną osobę z kierownictwa szpitala w Puławach. Próbowaliśmy skontaktować się z Jolantą Herdą, dyrektor jednostki. Nie odbierała telefonu.
- We wtorek wzięła cztery dni urlopu na żądanie - mówi Witold Popiołek, starosta puławski. - Nie wiem, z jakiego powodu.
Starosta przekonuje, że nie ma również żadnych informacji o działaniach agentów w podległej mu jednostce.
- Mogę potwierdzić, że CBA było w szpitalu - mówi Wojciech Tarłowski, zastępca dyrektora lecznicy ds. ekonomicznych. - Agenci zabezpieczyli dokumentację dotyczącą dwóch przetargów. Chodzi o dostawę posiłków do szpitala oraz wyprzedaż wyposażenia szpitalnej kuchni.
- Chodzi o tzw. ustawianie przetargów na terenie całej Polski - przyznaje prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. - W związku z tą sprawą zatrzymanych zostało pięć osób. Trwają czynności z ich udziałem. Do czasu ich zakończenia nie mogę ujawnić żadnych szczegółów sprawy.
Nie wiadomo więc, gdzie oprócz Puław działali agenci CBA. Z dokumentów, jakie przedstawili przejmując część szpitalnego archiwum wynika, że śledztwo dotyczy działalności zorganizowanej grupy przestępczej. Jej członkowie mieli dopuszczać się łapownictwa, nadużycia władzy i płatnej protekcji. To tylko część przestępstw, o które podejrzewają ich śledczy.
Przetarg na przygotowanie i dostarczanie posiłków do szpitala w Puławach ogłoszono w 2013 r. - Zapisy specyfikacji faworyzują jednego wykonawcę - twierdził wówczas szef jednej z firm, która startowała w przetargu.
Swoje uwagi przekazał samorządowcom. Chodziło m.in. o wymóg zatrudniania ponad 50 proc. niepełnosprawnych. - Zależy nam na tym, aby zwycięska firma była rzetelna, solidna i miała doświadczenie - podkreślała wtedy dyrektor Herda.
Ostatecznie szpital zrezygnował z własnej kuchni i podpisał 10-letni kontrakt z prywatną firmą. Późniejsza kontrola NIK oceniła tę decyzję pozytywnie.