Janowiec: Korupcję i nadużycia zarzucił organizatorom referendum w sprawie odwołania wójta przewodniczący Rady Gminy.
Podczas ostatniej sesji, zwołanej w trybie nadzwyczajnym, radni znów dyskutowali w tej sprawie. Wtedy do akcji wkroczył przewodniczący rady.
– Referendum było przy udziale korupcji i nadużyciu, jako przewodniczący to stwierdzam i proszę to odnotować – stwierdził ku zdziwieniu większości radnych Zbigniew Ambryszewski.
Te słowa poruszyły siedzącego obok niego Jana Gędka, który pełni obowiązki wójta gminy.
– Byłem jedną z osób w komitecie inicjatorów referendum i jeżeli pan mówi, że tam była korupcja, to rozumiem, że i ja korumpowałem. Niech się pan zastanowi nad słowami. Jeżeli ma pan jakieś dowody korupcji, to proszę zgłosić sprawę do sądu lub prokuratury – poradził przewodniczącemu Gędek.
Co miał na myśli przewodniczący mówiąc o "korupcji i nadużyciu?”
– To, że karmiono ludzi alkoholem, m.in. jednego z radnych, a także dawano pieniądze za głosy.
Byłem tego świadkiem – zapewnia Ambryszewski.
Na pytanie, dlaczego w takim razie nie zgłosił się z tym na policję lub do prokuratury, przewodniczący odpowiada: Bo wyszedłem z założenia, że jest to mała szkodliwość społeczna, a poza tym nie mam zaufania do organów ścigania, bo już kilka razy się na nich zawiodłem.
– Z naszej strony wszystko było w porządku – podkreśla Mariusz Baryłka, jeden z inicjatorów referendum. – Do komisarza wyborczego nie wpłynęła żadna skarga.
Nie mamy sobie nic do zarzucenia. Przewodniczący po prostu dalej prowadzi kampanię oczerniania nas. A jeśli jako osoba publiczna mówi publicznie o korupcji, to ma obowiązek zgłoszenia tego do odpowiednich organów, bo inaczej sam może zostać pociągnięty do odpowiedzialności.