Wyrok europejskiego Trybunału Sprawiedliwości był łaskawy dla samorządów, umożliwiając im walkę o zwrot nienależnie pobranego podatku VAT z ostatnich lat. Puławy na tej operacji zyskały już 7 mln złotych, a kolejne mają wpłynąć do budżetu w przyszłym roku.
Decyzja o tym, czy rozpoczynać batalię ze skarbówką, wynajmować firmy specjalizujące się w rozliczeniach VAT-u i ponownie księgować dziesiątki wydatków z kilku ostatnich lat należała do gmin. Część z nich skorzystało z tej możliwości, inne nie. Wśród tych pierwszych znalazły się Puławy, które na całej operacji zarobią miliony złotych.
Sam proces jest dość skomplikowany, bo wymaga przejrzenia wielu dokumentów, innego zaksięgowania zakończonych już inwestycji i zwrotu pobranych w przeszłości dotacji. To wszystko jednak miało się opłacać i jak zapewniają puławscy urzędnicy, tak właśnie jest.
Prezydent Janusz Grobel podczas ostatniej sesji rady miasta poinformował, że Puławy w 2016 roku odzyskały już w sumie 14 milionów złotych, a kolejne 4 miliony na konto miasta mają wpłynąć niebawem. Biorąc pod uwagę fakt, że suma zwróconych dotacji to tylko 6 mln złotych, Puławy mają powody do zadowolenia. – To oznacza siedem milionów czystego wpływu w 2016 roku, więc podjęty wysiłek był opłacalny – mówił prezydent.
Poza urzędnikami z wydziałów finansowych wiele pracy związanej z tzw. wsteczną centralizacją podatku VAT włożyli wyspecjalizowani pracownicy międzynarodowego koncernu E&Y. Wynajęta firma za tę usługę ma zarobić 300 tys. złotych. Jak tłumaczą urzędnicy, bez jej pomocy, sam proces trwałby zbyt długo i wymagałby zatrudnienia wielu osób.