Według śledczych, dwaj Romowie z ławy oskarżonych to członkowie większego gangu, który pod pretekstem atrakcyjnej pracy wywoził bezrobotnych za granicę, a tam traktował jak niewolników
33-letni Józef G. ps. „Mały” oraz 40-letni Sebastian N. z zasiedli wczoraj na ławie oskarżonych Sądu Okręgowego w Lublinie. Obaj odpowiadają za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która działała w okolicach Puław. Z ustaleń prokuratury wynika, że oskarżeni wspólnie z kilkoma innymi osobami wywozili ludzi za granicę, by potem wykorzystywać ich do różnego rodzaju oszustw. Proces będzie się toczył za zamkniętymi drzwiami. Z uwagi na charakter sprawy i dobro pokrzywdzonych, sędzia Małgorzata Tatara-Wajs wyłączyła jawność postępowania.
Domniemani członkowie romskiego gangu wpadli po akcji Centralnego Biura Śledczego. Grupa namierzona przez policjantów wywoziła swoje ofiary do Niemiec i Wielkiej Brytanii. Tam na konto „pracowników” wyłudzano różnego rodzaju świadczenia socjalne. Pieniądze przejmowali członkowie gangu.
Policjantom udało się namierzyć zarówno ofiary, jak i członków grupy. Ci ostatni wyjechali jednak z Polski. Śledztwo zostało więc zawieszone, a za podejrzanymi wysłano nakazy aresztowania. W połowie grudnia ubiegłego roku w Wielkiej Brytanii wpadł Sebastian N. W maju tego roku policjanci zatrzymali „Małego”. Obaj panowie trafili do aresztu, gdzie czekają na wyrok.
Członkowie grupy oferowali pracę za granicą. Werbowali głównie bezrobotnych, bez znajomości języków obcych. Wywozili ich do Wielkiej Brytanii lub Niemiec. Płacili za transport i zakwaterowanie. Według prokuratury, brali dokumenty „pracowników”, a potem na tej podstawie wyrabiali im np. meldunki i pozwolenia na pracę. Wraz z „pracownikami” chodzili na rozmowy do urzędów. Tam załatwiali wszystko w ich imieniu. Śledczy dowodzą, że członkowie gangu fabrykowali różnego rodzaju dokumenty, świadczące np. o zatrudnieniu. Na tej podstawie zakładali „pracownikom” konta bankowe.
Do rachunków wystawiano karty płatnicze z limitem zadłużenia w granicach 2 tys. euro. Oszuści mieli zabierać karty swoich ofiar, by robić zakupy na ich konto. Tak zdobyty towar sprzedawali. Mieli również zmuszać Polaków do kradzieży w sklepach.
Śledczy zwracają uwagę, że poszkodowane osoby mieszkały w fatalnych warunkach. W jednym pokoju wspólnie lokowano mężczyzn i kobiety. Wszyscy byli pod stałym nadzorem. Nie mogli sami wychodzić z domów. Byli bici, straszeni i głodzeni. Kiedy przestawali być przydatni, Romowie odwozili ich do Polski. Niektórzy sami uciekali.
Z aktu oskarżenia wynika, że czasami członkowie grupy rzeczywiście załatwiali swoim ofiarom pracę. Zabierali jednak ich wynagrodzenie. Większości członków gangu do tej pory nie udało się namierzyć.