Będzie ponad setka gości i dwie suknie – długa do kościoła a krótka na przyjęcie. Pochodząca z Puław prezenterka i pogodynka Telewizji Polsat w tym miesiącu wychodzi za mąż. Ślub i wesele zaplanowano w rodzinnym mieście Pauliny Sykut i jej narzeczonego.
Wszystko przez dziennikarzy. – Najgorsze jest dorabianie przez nich jakiejś nieprawdziwej historii – stwierdza z przykrością pani Paulina. – Niedawno jedna z gazet podała, jakie mamy mieć menu i jakie to będzie wystawne przyjęcie. Tymczasem jeszcze tego nie ustaliśmy. Takie zachowanie mediów jest nieetyczne.
Paulina Sykut poznała swojego narzeczonego, który jest od niej o 10 lat starszy, w Puławach. – Mieliśmy wspólnego kolegę. Długo z Piotrem się przyjaźniliśmy, zanim zdecydowaliśmy się na ślub.
Narzeczony pani Pauliny oświadczał się jej dwa razy. – Jest u nas w Puławach taki zwyczaj, że jeśli w ciągu dwóch lat para się nie pobierze, to muszą być kolejne zaręczymy. Pierwsze były tradycyjne, Piotr poprosił o rękę moją mamę. Drugi raz zabrał mnie do kościoła, w którym się pobierzemy.
Wiadomo, że na weselu będzie się bawić 120–130 osób. Pogodynka ma przygotowane dwie suknie.
– Jedną założę do kościoła. Jest długa, biała, uszyta z naturalnego jedwabiu – opisuje puławianka. – Została specjalnie zaprojektowana na tę okazję przez duet Bohoboco. Jest dokładnie taka, jaką lubię – nowoczesna, prosta, bez dużej ilości ozdób. Czyli taka jak ja – śmieje się pani Paulina. – Drugą założę na przyjęcie. To także biała, jedwabna sukienka, ale jest krótka.
Młodzi na swoich obrączkach będą mieć wygrawerowaną datę ślubu i swoje imiona.
Podczas przyjęcia o muzykę do tańca zadba didżej. Będą też przyjaciele Pauliny z zespołu. – Sama też chyba zaśpiewam – dodaje Sykut.