Państwo Bartniccy mogą wkrótce stracić pieniądze na windę, która pozwoli opuszczać mieszkanie ich niepełnosprawnemu synowi. Tymczasem spółdzielnia mieszkaniowa mnoży trudności w sprawie zgody na jej budowę.
- W ubiegłym tygodniu wysłaliśmy pismo z prośbą o ustalenie terminu spotkania ze spółdzielnią, żeby dojść do porozumienia. Niestety, do tej pory nie mamy odpowiedzi - mówi Małgorzata Suszek-Zawadzka, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Puławach, które w większości ma sfinansować budowę dźwigu.
Robert Bartnicki sześć lat temu miał wypadek drogowy. Teraz cierpi na niedowład kończyn, nie chodzi i nie mówi. Mimo to, rodzice i rehabilitanci od pewnego czasu zauważają drobne oznaki polepszania się jego stanu zdrowia. Lekarze mówią, że może być jeszcze lepiej, jeśli Robert zacznie wychodzić na dwór. W tej chwili jest zamknięty przez cały czas w czterech ścianach mieszkania.
Więcej informacji z Puław na www.mmpuławy.pl
Rodzice złożyli do puławskiego PCPR wniosek o sfinansowanie budowy windy, który został rozpatrzony pozytywnie. Na budowę musi się jednak zgodzić jeszcze spółdzielnia, w której bloku mieszkają państwo Bartniccy. W piśmie odmownym jej władze wskazały inną lokalizację, przy drugim balkonie mieszkania Bartnickich. Wybór tego miejsca oznaczałby jednak znaczący wzrost kosztów.
- Nie upieramy się przy tym stanowisku, ale państwo Bartniccy zamiast z nami, zaczęli rozmawiać z mediami - mówi Tadeusz Pazur, prezes SM "Standard”.
Poza tym spółdzielnia podnosi argument blokady przez windę ciągu komunikacyjnego. Ten "ciąg” to chodniczek z boku bloku (na większym zdjęciu widoczny pod balkonem). Prowadzi do pomieszczenia, w którym od czasu do czasu odbywają się spotkania władz spółdzielni, zarządzającej tylko jednym blokiem przy ul. Mickiewicza 26.
- Władze spółdzielni co chwila wytaczają przeciwko nam kolejne działo. Niedługo okaże się, że całe nasze starania pójdą na marne, bo pieniądze przepadną - martwi się Barbara Bartnicka.
- Jeśli procedura uzyskiwania zgody spółdzielni będzie się przeciągała, to mimo rozpatrzenia pozytywnie wniosku państwa Bartnickich tych pieniędzy może zabraknąć. Dlatego, że w tym roku dostaliśmy bardzo dużo wniosków - tłumaczy Małgorzata Suszek-Zawadzka.
A wtedy Robert będzie musiał czekać kolejny rok na wyjście z domu.
W rozmowie z nami prezes spółdzielni zapowiedział, że władze wkrótce ustalą termin spotkania z państwem Bartnickimi i urzędnikami PCPR. - Myślę, że uda nam się spotkać po niedzieli - zapowiedział Tadeusz Pazur.