W Strzyżowicach i Kośminie nie ma ludzi, których nie dotknęłaby tragedia na drodze. Albo sami byli ofiarami wypadków, albo ginęli lub odnosili rany ich bliscy. Dziś apelują do mediów: Ratujcie!
Ostatni wypadek zdarzył się w ub. poniedziałek. Przewożąca butle z gazem ciężarówka wyprzedzała hondę, którą podróżowała matka z 2,5-letnim dzieckiem. Ciężarówka zderzyła się najpierw z busem wiozącym 16 osób, a potem z hondą. Ciężko rannych zostało pięć osób.
– Dziecko ma krwiaka mózgu i połamaną miednicę – załamuje ręce Grażyna Szlendak, radna gminy Żyrzyn.
To cud, że wtedy nikt nie zginął. Ale 5 kwietnia pod kołami samochodu śmierć poniósł 22-letni syn Tadeusza Golucha, a wraz z nim jego o dwa lata starszy kolega. – Nikt nie wie, jak to się stało. Prokurator prowadzi śledztwo – mówi pan Tadeusz.
Dużo szczęścia miał 4 lipca Mieczysław Borowik. Gdy skręcał w lewo uderzyło w niego audi. Potem roztrzaskało barierkę i wpadło do rowu. – Kierowcy audi nic się nie stało – opowiada Borowik. – Ja straciłem przytomność, miałem złamany obojczyk.
Radni od 2005 roku błagają Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad o poprawę bezpieczeństwa. – Zbywają nas, że nie ma pieniędzy – denerwuje się radna Szlendak. – Ilu ludzi musi jeszcze zginąć, by coś zrobili?
Mieszkańcy domagają się, by na ulicy były lewoskręty i znaczne ograniczenie prędkości.
– Droga biegnie przez wzniesienie. Żeby były tam lewoskręty, trzeba by zbudować rampę – tłumaczy Janusz Wójtowicz, dyrektor lubelskiego oddziału GDDKiA.
Wójtowicz szacuje koszt budowy rampy na pół do półtora miliona złotych. – A pieniędzy na poprawę bezpieczeństwa nie mam za wiele – argumentuje i radzi miejscowemu wójtowi, by poprosił policję o postawienie tam na miesiąc patrolu.
Policja twierdzi, że często jest tam z wideorejestratorami. – Karzemy mandatami wielu kierowców – mówi Marcin Koper, rzecznik puławskiej komendy.
Jeszcze do piątek szanse na spełnienie próśb mieszkańców były nikłe. Ale po południu otrzymaliśmy od wójta Żyrzyna informację, że po naszym zainteresowaniu sprawą do urzędu przyszło pismo z GDDKiA o spotkaniu z mieszkańcami wsi w najbliższy poniedziałek. Będzie mowa o ustaleniu "doraźnych i docelowych rozwiązań” na niebezpiecznym odcinku drogi.
– Może chociaż postawią znaki ograniczenia prędkości – mają nadzieję mieszkańcy.