Zadłużenie szpitala w Puławach przekroczyło 60 mln zł - alarmuje Sławomir Kamiński, radny SIS Teraz i były starosta puławski. - Na pewno nie jest gorzej, niż cztery lata temu - odpowiada Wojciech Tarłowski, zastępca dyrektora placówki.
- W 2010 roku Platforma Obywatelska pokazywała sytuację w szpitalu na podstawie tych samych wyliczeń, przyjęła identyczną metodologię. Wówczas zadłużenie wynosiło 45 mln, teraz aż 60. Strata planowana za pierwsze półrocze to 644 tys. zł, z kolei strata wykonana to ponad trzy miliony. Norma została przekroczona o prawie 400 procent - przekonuje Sławomir Kamiński. I dodaje, że kwota, chociaż szokująca powinna być jeszcze wyższa. - Weźmy chociażby pod uwagę rezerwę demograficzną. Ludzie przechodzą przecież na emerytury. Kadra szpitala nie jest coraz młodsza, tylko coraz starsza. A tymczasem w dokumentach widać, że kwota przeznaczona na ten cel w tamtym roku zmalała o 1,5 mln zł.
Radny zauważa również, że spodziewanej poprawy finansowej nie przyniosła rezygnacja z własnej kuchni i pralni w szpitalu. Te decyzje miały przenieść zyski. - Skoro zadłużenie już teraz jest tak wysokie, to jakie byłoby gdyby nie podjęto decyzji o rezygnacji? Konsultowałem też sytuację puławskiego szpitala z dyrektorami innych placówek. I sporo osób twierdzi, że mając tak wysoki kontrakt z NFZ, jak puławski szpital trudno jest pogłębiać zadłużenie. Gdzie w takim razie wyciekają te pieniądze? - pyta Kamiński.
- Cały czas jesteśmy sprawdzani przez Najwyższą Izbę Kontroli. To trwa już od 3,5 miesiąca, ale kontrola została przedłużona o kolejne dwa tygodnie. Dlatego radziłbym poczekać jeszcze na wnioski NIK. Wtedy wszystko odnośnie sytuacji finansowej szpitala powinno być jasne, co zostało zrobione dobrze, a co źle - mówi Wojciech Tarłowski, zastępca dyrektora SP ZOZ ds. ekonomicznych.
Na najbliższą środę zaplanowano również sesję Rady Powiatu Puławskiego. Jednym z punktów będzie właśnie informacja o przebiegu wykonania planu finansowego SPZOZ w Puławach za pierwsze półrocze 2014 roku.