Stowarzyszenie „Puławianie” stojące za wnioskiem o wpis Domu Chemika do rejestru zabytków nie rezygnuje z walki. Aktywiści zapowiadają złożenie odwołania od ostatniej decyzji konserwatora. To oznacza, że robotnicy na razie nie będą mogli wrócić na plac budowy
Niektórzy puławscy samorządowcy mieli nadzieję, że stowarzyszenie uzna ostatnią decyzję Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i nie będzie kontynuować administracyjnej walki z Urzędem Miasta. Sądzili, że kilkunastostronicowe uzasadnienie odmowy ochrony Domu Chemika przygotowane przez służby konserwatora Dariusza Kopciowskiego skutecznie zniechęci drugą stronę do dalszych ruchów. Byli w błędzie. Szymon Karczewski ze stowarzyszenia „Puławianie” zapowiada, że odwołanie zostanie złożone.
– Będziemy starali się zrobić to jak najszybciej. Mamy sporo zastrzeżeń do uzasadnienia decyzji o odmowie wpisu Domu Chemika do rejestru, ale także do bezstronności konserwatora. Nie zgadzamy się z jego analizą materiału dowodowego, w tym z odrzuceniem naszych wniosków dowodowych. Uważamy również, że jego przedstawienie interesu społecznego jest błędne – mówi przedstawiciel „Puławian”.
Na złożenie odwołania pozostał jeszcze tydzień. Organem, który będzie rozpatrywał tę skargę jest Generalny Konserwator Zabytków i wiceminister kultury Magdalena Gawin. Ta sama, która również po skardze „Puławian” uchyliła poprzednią decyzję lubelskiego konserwatora o odmowie wszczęcia postępowania o wpis Domu Chemika do rejestru. Jeśli tym razem również przychyli się do argumentów stowarzyszenia, gmach przy ul. Wojska Polskiego w Puławach trafi pod konserwatorską ochronę.
– To jest naszym celem. Wpisanie Domu Chemika do rejestru pozwoli uratować jego architekturę, ochronić te elementy, które jeszcze zostały. Przede wszystkim nie pozwoli zburzyć nietkniętego jeszcze pawilonu wystawowego – tłumaczy Karczewski.
Po oględzinach Domu Chemika w Puławach. Archiwum
Sonda: Co sądzisz o przebudowie Domu Chemika?
Dlaczego budowa została wstrzymana?
W praktyce, złożenie odwołania od decyzji Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków do Warszawy, przedłuży czas przestoju na rozgrzebanej budowie. Od marca, remont ośrodka nie może być prowadzony z uwagi na przepis zakazujący prac w trakcie konserwatorskiej procedury administracyjnej. Żeby robotnicy mogli wrócić, wydana przed tygodniem decyzja musiałaby się uprawomocnić. Stałoby się tak, gdyby nie odwołanie, do którego „Puławianie”, jako strona, mają prawo. Odwieść ich od tej decyzji w tym tygodniu próbowali puławscy radni z komisji promocji, ale bez skutku. – To była próba psychologicznego wywarcia na nas presji – komentuje Karczewski.
Jak tłumaczy, to że doszło do przerwania przebudowy Domu Chemika nie jest ich winą. – Należało zawczasu nas wysłuchać i nie rozpoczynać przebudowy w trakcie postępowania, które mogło zakończyć się wstrzymaniem prac. To ryzyko władze miasta powinny były wziąć pod uwagę – przekonuje Szymon Karczewski. – Naszym nadrzędnym celem była ochrona architektury. Za to wszystko, co się stało później, nie ponosimy winy, działaliśmy zgodnie z prawem – zapewnia.
Zgodnie z prawem działały również władze Puław, które przebudową Domu Chemika zaczęły zajmować się w czasie, kiedy o „Puławianach” jeszcze nikt nie słyszał. Zgodę na zaproponowaną koncepcję zmian kilka lat temu wyrazili radni. Samorządowcy byli jednomyślni. Zmiany po konsultacjach poparli także pracownicy i dyrekcja Puławskiego Ośrodka Kultury. Zastrzeżeń nie zgłaszała nawet autorka pierwotnego projektu Domu Chemika, komisja urbanistyczna działająca przy ratuszu oraz mieszkańcy miasta. A gdy konserwator jesienią ubiegłego roku nie wszczął nawet postępowania o wpis budynku do rejestru zabytków, formalnie nie było podstaw do zatrzymywania procesu inwestycyjnego.
Teraz każdy dzień zwłoki oznacza koszty i odsuwa termin oddania obiektu do użytku. Takie argumenty dla stowarzyszenia nie są jednak istotne. – Wiemy, że jesteśmy w mniejszości, ale na tym polega społeczeństwo obywatelskie, że głosu mniejszości się słucha – podsumowuje Szymon Karczewski.