Teraz właściciele psów nie będą już mieli wykrętów. Urząd Miasta zamontuje na dwóch skwerach dwa dystrybutory z koszami i jednorazowymi woreczkami na psie odchody.
Do tej pory Urząd Miasta problem psich odchodów próbował rozwiązać jedynie poprzez akcje edukacyjne. W ubiegłym roku miasto wydało ulotki i plakaty informacyjne, pojawiły się też malowane hasła na chodnikach.
Z plakatów na właścicieli psów spoglądał wielki dalmatyńczyk. A w ulotce znajdowała się informacja, że za nieprzestrzeganie obowiązku sprzątania po swoim pupilu Straż Miejska może wlepić właścicielowi 500-złotowy mandat.
Urzędnicy z Wydziału Ochrony Środowiska, którzy pilotowali akcję informacyjną, nie myśleli jednak o żadnych innych działaniach, związanych z pozbyciem się z ulic psich odchodów. Na szczęście, pomyśleli o tym urzędnicy z Biura Zieleni Miejskiej.
Dwie tzw. psie stacje staną wkrótce na dwóch miejskich skwerach. W centralnej części Błoni i w parku Solidarności (dawny Międzyosiedlowy Pas Zieleni) przy wejściu od strony Przedszkola nr 10. - Zostaną zamontowane w tym tygodniu - informuje Izabela Giedrojć, kierownik Biura Zieleni Miejskiej.
Każda taka stacja to dystrybutor z jednorazowymi, biodegradowalnymi (wykonanymi z kukurydzy) woreczkami na psie odchody. Oprócz tego, każda stacja zawiera pojemnik na te nieczystości.
- Skoro miasto umożliwia wygodne pozbycie się psich odchodów, to właściciel czworonoga nie ma już argumentów, żeby ze sprzątania się wykręcić - tłumaczy Paweł Auch z firmy zajmującej się produkcją psich stacji.
Stacje to pomysł przeniesiony z krajów zachodnich. - W Polsce korzystają z nich przede wszystkim zarządcy terenów. Ale również samorządy - mówi Auch.
Koszt zakupu dwóch psich stacji wraz z montażem oraz zapasem woreczków wyniósł ok. 2 tysięcy złotych. Akcja informacyjna "Mój pies - mój obowiązek” kosztowała ok. 5 tys. złotych.