Nocami biegały po mieszkaniu i gryzły ubrania w szafach. Przez dziurę wygryzioną w rurze kanalizacyjnej szczury dostały się do mieszkania.
Zwierzę dostało się do łazienki przez dziurę, którą wygryzło w rurze kanalizacyjnej. Kobieta zakleiła dziurę taśmą izolacyjną i zgłosiła się do zarządcy bloku. Puławska Spółdzielnia Mieszkaniowa nie przejęła się sprawą. - Kierownik osiedla powiedział mi tylko, że nie będzie łapał moich szczurów - mówi Wojciechowska.
Taśma na krótko powstrzymała gryzonie. Kilka dni później kobieta weszła w nocy do łazienki. Tam czekał na nią już nie jeden, a kilka szczurów. Ze strachu zemdlała. Wtedy spółdzielnia przysłała swojego pracownika, który wrzucił do odpływu chlor. Na szczurach nie zrobiło to wrażenia. Nadal wchodziły do mieszkania pani Doroty.
Kobieta jeszcze kilkakrotnie skarżyła się w spółdzielni. Nie pomagały już pułapki rozstawiane w łazience. Szczury panoszyły się coraz bardziej. Nocą biegały po całym mieszkaniu, gryzły ubrania w szafie. - Miałam tego dosyć. Każdej nocy słyszałam ich odgłosy. Dwa dni temu wszyscy się stąd wyprowadziliśmy.
Wiceprezes Puławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej zapewnia, że jego ludzie zrobili wszystko co mogli. - Gryzące powietrze powstające w rurach po rozpuszczeniu chloru wystrasza gryzonie - twierdzi Zenon Golmento.
- Chlorowanie nic nie daje - mówi Tomasz Szkuć z lubelskiej firmy deratyzacyjnej. - Trzeba wyłożyć trutki wodoodporne, albo wytruć szczury tlenkiem węgla.
Sprawą zajęło się już Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. - Szkoda, że zarządca od razu nas nie poinformował o problemie. Wysłaliśmy już ekipy, które przeczyszczą kanały i wyłożą trutki. To powinno załatwić problem - mówi Ryszard Skwarek, prezes MPWiK.