Ktoś to musi zrobić. Umyć ciało, ubrać, włożyć do trumny. Człowiek nawet
po śmierci musi wyglądać elegancko. A nie z brudnymi paznokciami...
Dziś rodziny zmarłych mogą być zwolnione od zagubienia, kłopotów, wszystkich przykrości związanych z przygotowaniem zmarłego do ostatniej drogi. Wyręczy ich w tym profesjonalna firma. We wszystkim. Nawet będzie współuczestniczyć w żalu i wyrazi współczucie.
- Do tej pracy trzeba mieć serce i powołanie - słyszymy w zakładzie pogrzebowym. - Trzeba zrozumieć ludzi. I mieć szacunek. Nie wyobrażam sobie, żebym przyszedł do pracy w rozciągniętym swetrze albo, żeby któryś z żałobników był niestosownie ubrany. Trzeba mieć szacunek dla zmarłych - podkreśla z naciskiem.
Cierpliwość i współczucie
Obmycie ciała ma również wymiar symboliczny. To biblijne oczyszczenie, ale dziś mało kto o tym pamięta.
- Są jeszcze tacy, którzy sami zmarłego w domu obmyją, a jak nie, to my to robimy. Jak ktoś tam plecie, że trzeba ciało umyć szmatką, to mnie to denerwuje. Szmatką to można sobie umyć podłogę. A tu proszę, jest bieżąca woda ciepła i zimna, i płyny dezynfekujące, prześcieradła i ręczniki jednorazowe. Robimy to w rękawiczkach.
Zazwyczaj zmarłego zawsze trzeba umyć - podkreśla nasz rozmówca, a nawet się dziwi, że ktoś mógłby pomyśleć inaczej. - A jak człowiek umrze przy pracy? A praca była brudna? Albo dajmy na to paznokcie ma zaniedbane? Trzeba obciąć, wyczyścić. Należy włosy doprowadzić do ładu. Przecież różni są ludzie, bezdomnego też trzeba przygotować na ostatnią drogę.
Pracownicy zakładu pogrzebowego podkreślają, że najgorsze są tzw. wycieki.
- To zależy, na co zmarły wcześniej chorował. Jak dostawał dużo kroplówek, to zatrzymać tego nie można. Albo po chemiach. Trudno później ubrać. Tak, najgorsze są wycieki...Nieraz trwają kilka dni.
Na początku ciężko było się im było przyzwyczaić do tej pracy. Z czasem uznali ten zawód jak wiele innych.
Makijaż na życzenie
- Oczywiście, jak kobieta młodsza i ma być pochowana bez nakrycia głowy, to można użyć lokówki. Makijaż? No, to dla młodszych. Nie wyzywająco - broń Boże - ale tak, żeby ta twarz ładnie wyglądała. Czasem trzeba przypudrować, jakieś cienie dać. Nieraz człowiek za życia był schorowany, a po śmierci widać jakiś spokój, jakąś ulgę na twarzy. Mówi się wtedy, że ładniej wygląda jak za życia.
Tak, dziś to już nikogo nie dziwi, że nawet po śmierci człowiek powinien prezentować się elegancko. Choć jest mu już wszystko jedno, to przecież rodzina ma być usatysfakcjonowana, że dopełniła ostatniego obowiązku.
- Ludzi ubiera się różnie - jedni są bogatsi, inni biedniejsi. Czasem w to, co zmarły przed śmiercią sobie życzył, czasem kupują wszystko nowe. Wyjmujemy wtedy ciało z chłodni, przenosimy do ubieralni. Wiem, wiem, że mówią o łamaniu kości. Że po kilku dniach, to trzeba połamać, żeby można było ubrać. To bzdura. Wszystko wymaga przeszkolenia i doświadczenia. Proszę bardzo, rodzina może przy tym być i patrzyć, jak ubieramy. W takie brednie nie trzeba wierzyć - oburza się.
O tym, gdzie pracują - kiedyś się nie mówiło. - Teraz zmieniły się czasy - mówi dalej. - Dziś już ludzie nie śmieją się, nie wytykają palcami, nie odsuwają się. Praca jak inna. U nas nikt się nie kryje z tym, gdzie pracuje. Nie ma takiej potrzeby. Wracamy do swoich domów po pracy i funkcjonujemy normalnie. Takie jest życie...