Zniszczone zasiewy i stratowane plantacje malin – tak wspominać będą rowerowy maraton MTB mieszkańcy gminy Wąwolnica. – Kto za to zapłaci? – pytają.
– Niewielu jechało po wyznaczonej polnej drodze. Woleli tratować nasze zasiewy. Mnie zniszczono zboże, u sąsiadki ścigano się w malinach. Wszędzie leżą plastikowe butelki i inne śmieci. Kto to posprząta? Kto pokryje straty? – pyta jeden z mieszkańców gminy Wąwolnica, który w piątek zadzwonił do naszej redakcji.
Zdaniem samych uczestników maratonu, zawiniła pogoda, organizatorzy, a przede wszystkim nadmierna ambicja kolarzy amatorów. Po przejeździe kilku rowerów wyznaczona trasa zamieniła się w grzęzawisko. Ci, którzy potraktowali zawody jako rywalizację zawodowców, omijali trudne odcinki i skracali sobie drogę przez pola i plantacje.
Nie brakowało sytuacji, że kolarzy na właściwą trasę próbowali zawracać sami mieszkańcy. – Przy plantacji malin stała wiekowa kobieta. Każdy, kto wjechał na jej pole, obrywał po plecach styliskiem od motyki – opowiada pani Ewa, jedna z uczestniczek maratonu.
– Droga gminna to droga publiczna. Gmina nie może nikomu zabronić się po niej poruszać. Jeśli jednak została naruszona własność prywatna, to poszkodowany powinien dochodzić swoich praw u organizatora imprezy. My nie możemy nic zrobić – mówi Rafał Plewiński, wójt Wąwolnicy.
Organizator, MTB Mazovia, nie zamierza uciekać od odpowiedzialności. – Zdaję sobie sprawę, że jako organizator ponoszę odpowiedzialność za to, co się stało. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że deszcz tak bardzo wpłynie na podłoże. Poszkodowani mogą zgłaszać się do nas, pokryjemy wszystkie straty. A w przyszłym roku zaplanujemy dwie alternatywne trasy, na wypadek załamania pogody – zapewnia Cezary Zamana.
Namiary na organizatorów imprezy można znaleźć na stronie: www.mazoviamtb.pl