Kończy się czas na decyzję o losach drugiego przetargu na nową bazę sportową Szkoły Podstawowej nr 3 w Puławach. Rodzice i absolwenci „trójki” zbierają pieniądze, by pomóc miastu w jej sfinansowaniu. Prezydent budować obiektów nie chce, mimo 12 milionowej rządowej dotacji
Budowa sali i boiska w Szkole Podstawowej Nr 3 im. Jana Brzechwy w Puławach - ZBIÓRKA
Paweł Maj, prezydent Puław, przez ostatnie lata robił dobrą minę do złej gry. Radnym obiecywał, że nowa sala sportowa i boiska dla SP nr 3 powstaną, a plany likwidacji placówki nie istnieją. Udało mu się nawet pozyskać dotację z „Polskiego Ładu” – prawie 12 mln zł. Gdy ruszył przetarg wydawało się, że klamka zapadła, przy „trójce” powstaną nowe obiekty, a przyszłość szkoły z ul. Jarowej jest bezpieczna. Rzeczywistość okazała się inna.
Czasu coraz mniej
Prezydent w międzyczasie doszedł do wniosku, że Puławy finansowo nie udźwigną utrzymania nowej sali gimnastycznej. Zwłaszcza, że w mieście przychodzi na świat coraz mniej dzieci. Jak policzono, już teraz miejskie szkoły mogłyby przyjąć nawet kilka tysięcy dodatkowych uczniów. W tej sytuacji podjął próbę przesunięcia dotacji rządowej na inny cel. Jednak zanim jeszcze sprawą zajął się premier, wniosek został wycofany przez prezydenta Puław. Próba przeniesienia szkoły pod pretekstem stworzenia miejsca dla uchodźców również nie wypaliła.
Mimo niechęci do budowy sali gimnastycznej i boisk dla SP nr 3, Ratusz rozpisał przetarg. Pierwszy z nich unieważniono, bo cenę niecałych 15 mln zł uznano za zbyt wysoką. Drugi przetarg przyniósł jeszcze wyższą - 15,2 mln zł, ale unieważniony na prośbę radnych nie został. Czas na decyzję mija 12 czerwca.
Pomaga nawet Piotr Żyła
Tymczasem szkolne środowisko skupione wokół „trójki” rozpoczęło zbiórkę pieniędzy na pomoc miastu w sfinansowaniu wymarzonej bazy sportowej. Celem jest zebranie 4 mln zł, które miałyby przekonać Pawła Maja do zmiany zdania. W społeczną akcję angażuje się coraz więcej osób. Wyrazy poparcia wysyłają m.in. znani sportowcy i artyści, jak skoczek narciarski Piotr Żyła, czy aktorka Maria Dębska. Specjalne filmiki dla SP nr 3 nagrywają także absolwenci szkoły, zespoły muzyczne, harcerze. W ciągu 1,5 tygodnia zebrano ponad 10 tys. zł. Niewiele, ale kwota cały czas rośnie.
Rodzice uczniów mimo to są realistami. Są świadomi, że w ciągu kilku dni trudno zebrać 4 mln zł, ale mają także inny cel - zjednoczyć jak najwięcej osób wokół szkoły.
Poszukać rozwiązania
– Chcemy rozmawiać z prezydentem, Pawłem Majem i poszukać rozwiązania. Wiemy, że możliwe jest przedłużenie terminu związania firm z przetargowymi ofertami o kolejne 30 dni. My potrzebujemy tego czasu, żeby dotrzeć do jak największej liczby osób. Nie chcemy, żeby ta dotacja, 12 mln zł, została wyrzucona – tłumaczy Paweł Kiełpsz, przewodniczący rady rodziców.
I chociaż zbieranie pieniędzy na publiczną inwestycję sami nazywają sytuacją absurdalną, nie mają zamiaru się poddawać. – Nie ma rzeczy niemożliwych – powtarza Katarzyna Dorosz-Dębska, jedna z koordynatorek akcji.
Jak tłumaczy, to coś więcej, niż walka o salę i boiska. – Na sesji rady miasta padły słowa o tym, że jakąś szkołę trzeba będzie zamknąć. Trudno więc nie być zaniepokojonym, nawet mimo zapewnień, że SP nr 3 będzie istniała. Wzięliśmy więc sprawy w swoje ręce i walczymy o jej dalsze funkcjonowanie – tłumaczy.
WF na korytarzu
Obawy o zamknięcie „trójki” mają także inni rodzice. – Boimy się, bo to jest naprawdę bardzo fajna szkoła z super atmosferą, nauką na wysokim poziomie. Brakuje tylko tej sali gimnastycznej. Dzieci lekcję WF często mają na korytarzu. Wtedy muszą być cicho, żeby nie przeszkadzać w lekcjach. Chciałyby pograć choćby w kosza, ale nie mają gdzie – mówi Katarzyna Słodkowska, jedna z mam.
– Jesteśmy ostatnią szkołą w mieście bez nowej bazy sportowej. Inne mają piękne obiekty, a nasza nie. Przecież nasze dzieci nie są gorsze od innych, również potrzebują sportu. Mają osiągnięcia, jeżdżą na olimpiady. Zasługują na to – podkreśla Barbara Mordak.
Jej syn, Franciszek, uczeń SP nr 3, ma podobne zdanie. – Bardzo mi przykro, gdy przejeżdżam obok nowych boisk w „szóstce”. Smutno patrzeć, gdy porównać je z naszymi. Chciałbym poprosić prezydenta, by zmienił swoje zachowanie i dał pieniądze na budowę – mówi. – Przecież nie możemy oddać 12 mln zł. Poruszymy niebo i ziemię, żeby do tego nie doszło – zapowiada Anna Siestrzykowska, kolejna z mam.
Spotkanie z prezydentem
Przedstawiciele rady rodziców poprosili o rozmowę z prezydentem. Spotkanie zaplanowano w czwartek na godz. 14. Celem jest przekonanie prezydenta do nieunieważniania przetargu oraz wskazanie możliwości obniżenia kosztów utrzymania nowej sali, np. poprzez jej wynajem popołudniami i wieczorami dla lokalnych klubów sportowych. – Wiemy, że ten obiekt ma potencjał i może przynosić pieniądze dla miasta – zapewnia Dorosz-Dębska.
Ale nawet jeśli przetarg zostanie unieważniony, a dotacja oddana, szkolne środowisko nie zamierza składać broni. Rodzice z „trójki” o dalszych krokach mówić jeszcze nie chcą, ale przyznają, że są przygotowani na różne scenariusze.