Do nietypowej sytuacji doszło podczas poniedziałkowej sesji rady gminy Końskowola (powiat puławski). Samorządowcy niechcący nie przyznali wójtowi wotum zaufania. Zawiniła niska frekwencja.
Relacje pomiędzy opozycyjnym ugrupowaniem Zielonego Powiśla oraz wójtem gminy, Stanisławem Gołębiowskim, według zapewnień obu stron układają się coraz lepiej.
– Nasza współpraca układa się tak, jak powinna się układać – zapewnia Radosław Barzenc, przewodniczący rady gminy oraz jeden z liderów ZP. Podobnego zdania jest wójt, który jeszcze przed serią głosowań nad wotum zaufania i absolutorium przyznał, że stosunki z radą zostały ocieplone.
Słuchając tego rodzaju zapewnień można było nabrać pewności, że głosowanie nad wotum zaufania także w tym roku będzie jedynie formalnością. Tak się jednak nie stało. Za udzieleniem wotum opowiedziało się 6 radnych, przy 4 wstrzymujących się. Co prawda nikt nie zagłosował przeciw, ale w sesji tego dnia uczestniczyło jedynie 10 osób. Tymczasem zgodnie z przepisami, żeby wotum mogło zostać przyjęte, należy uzyskać większość bezwzględną. W radzie Końskowoli, składającej się z 15 osób, taka większość to co najmniej 8 głosów.
Wyniki głosowania zaskoczyły przewodniczącego rady, który tuż po ich wyświetleniu zarządził krótką przerwę. W jej trakcie doszło do konsultacji z radcą prawnym. Gdy sesję wznowiono, Radosław Barzenc stwierdził, że uchwała nie uzyskała większości bezwzględnej.
– Radni nie zdawali sobie sprawy z tego, że zabraknie głosów. Gdyby o tym wiedzieli, wynik mógłby być inny, ale dla mnie to żaden problem. Nie będzie to wiązało się przecież z żadnymi konsekwencjami - ocenia wójt Gołębiowski.
Kolejne głosowania poszły już zgodnie z przewidywaniami. Za przyjęciem sprawozdania z wykonania budżetu oraz udzieleniem absolutorium opowiedziało się 10 radnych, czyli wszyscy obecni na sali.
– Ich wyniki wskazują na to, że radni mają dobre intencje. Wotum było wypadkiem, na który wpłynęła niska frekwencja. Ja zwróciłbym uwagę zwłaszcza na nieobecność trójki radnych z ugrupowania wójta. W mojej ocenie to właśnie ich głosów tutaj zabrało. My wstrzymaliśmy się od głosu i gdyby głosowanie miało zostać powtórzone, zrobilibyśmy to ponownie – ocenia Radosław Barzenc.