Do wypadku doszło w środę rano na terenie Zakładów Azotowych Puławy. Do szpitala trafiło pięć osób, jedna jest w bardzo ciężkim stanie.
– We wtorek odbywały się tam prace przy konserwacji 3,5-metrowego zbiornika. Dzisiaj rano były kontynuowane. Jeden z pracowników wszedł do środka zbiornika i stracił przytomność - mówi Krzysztof Morawski ze Straży Pożarnej w Puławach.
44-latkowi z pomocą ruszyło czterech kolegów. Na miejsce przyjechała straż pożarna. Po reanimacji udało się uratować mężczyznę. Zabrała go karetka. Do szpitala z objawami zatrucia trafili też pozostali czterej pracownicy firmy.
- Jedna osoba jest nieprzytomna, w stanie skrajnie ciężkim przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej. Stan pozostałych czterech pracowników jest stabilny. Dwie osoby przewiezione zostaną na oddział toksykologii szpitala w Lublinie, a dwie zostaną w Puławach na obserwacji” – powiedziała PAP z-ca dyr. szpitala w Puławach Ewa Warchoł-Sławińska.
Straż zakładowa ewakuowała 50 osób pracujących w hali i jej pobliżu. Strażacy stwierdzili w hali małą ilość tlenu i obecność siarkowodoru. Przyczyna zatruć nie została jednak ostatecznie ustalona. Na miejscu była inspekcja pracy.
"Nikt nie powinien tam wchodzić"
Jak wyjaśnił prezes spółki Mezap Andrzej Kozak, stalowy zbiornik wysokociśnieniowy wykonywany dla odbiorcy z Niemiec, znajdował się w ostatniej fazie produkcji. Poprzedniego dnia jego ściany pokryte zostały przez zewnętrzną specjalistyczną firmę chemikaliami w celu ich trawienia i pasywacji. - Przez 24 godziny po tym, nic przy tym zbiorniku nie trzeba było robić. Nikt nie powinien był tam wchodzić – powiedział PAP Kozak.
O sprawie powiadomiona została prokuratura. - Policja prowadzi czynności na miejscu, po ich zakończeniu będzie wszczęte postępowanie, które wyjaśni czy doszło do wypadku przy pracy i jego okoliczności – powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.
Spółka Mezap to dawny wydział mechaniczny Zakładów Azotowych w Puławach. Obecnie należy do grupy Mostostal Puławy.