Straż dla Zwierząt znalazła u rolnika spod Kurowa dwie zamarznięte kozy. Trzy inne - kompletnie wycieńczone - trafiły do lecznicy. Za znęcanie się nad zwierzętami właścicielowi grozi do dwóch lat więzienia.
Dwie kozy leżały martwe. Trzy pozostałe ledwo stały na nogach. Wyglądały na wycieńczone i przegłodzone. Nie tylko one. Zastrzeżenia strażników dla zwierząt budziło też traktowanie przez gospodarza kur.
- Nie miały wody ani karmy, były trzymane w ciemnym i zimnym pomieszczeniu - wylicza Ewa Ptasińska, zastępca komendanta lubelskiego oddziału Straży dla Zwierząt. - Złożyliśmy doniesienie na policję.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi już komisariat w Kurowie. Właścicielowi mogą być postawione zarzuty znęcania się nad zwierzętami. Grozi za to do dwóch lat więzienia. Dochodzenie wszczęła też puławska prokuratura.
Od wójta Kurowa usłyszeliśmy, że właściciel zwierząt notorycznie doprowadzał je do takiego stanu. - Ta sytuacja zdarza się nie po raz pierwszy - mówi Stanisław Wójcicki. - Poprzednio ten człowiek zagłodził konia i krowę. Po tych wydarzeniach zmusiliśmy go do sprzedaży drugiego konia - dodaje.
Zamarznięte zwierzęta zostaną przewiezione do Katedry Anatomii Patologicznej Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie w celu ustalenia przyczyny ich śmierci. Pozostałe trafiły do lecznicy weterynaryjnej w Lublinie. - Chcieliśmy zabrać także kury, ale pani sołtys zapewniła nas, że będzie ich doglądać - uzupełnia Ptasińska.
Właściciel gospodarstwa nie ma sobie nic do zarzucenia. Twierdzi, że zwierzęta były trzymane w odpowiednich warunkach. Miały też co jeść i pić. - One od początku były chore i dlatego zdechły - tłumaczy mężczyzna.
Być może kara spotka też jego sąsiada. W trakcie interwencji inspektorów okazało się, że znęca się on nad swoim psem tłukąc go garnkiem.