maszt, żeby nie zaczepił o most im. Ignacego Mościckiego. W niedzielę najedzeni i wypoczęci podróżnicy udali się w dalszą podróż. Na zdjęciu razem z byłym dyrektorem puławskiego MOSiR-u, Antonim Rękasem, który
wypłynął im na powitanie kajakiem
(fot. J. Jabłonka )
W ostatnią sobotę w puławskiej marinie pojawili niecodzienni goście. Szymon Kuczyński to jeden z najbardziej utytułowanych polskich żeglarzy, który na swoim koncie ma m.in. samotny rejs dookoła świata. Obecnie razem z Anną Jastrzębską płyną jachtem żaglowym z Krakowa do Gdańska.
Miłośnikom żeglarstwa, Szymona Kuczyńskiego nie trzeba przedstawiać. To specjalista od rejsów małymi jednostkami, który w trakcie swojej kariery opłynął nimi cały świat. Osiem lat temu na 5-metrowym jachcie własnej konstrukcji przepłynął Atlantyk. Dwa lata później na 6-metrowym jachcie wyruszył w trwający 16 miesięcy rejs dookoła świata, a następnie powtórzył ten wyczyn inną trasą, osiągając czas 270 dni i 10 godzin.
Został pierwszym żeglarzem na świecie, który przepłynął wszystkie oceany na małym jachcie.
Pochodzący z Sulechowa żeglarz razem z Anną Jastrzębską są obecnie w trakcie rejsu Wisłą z Krakowa do Gdańska. Z dawnej stolicy Polski wypłynęli pod koniec października.
W ostatnią sobotę zawinęli do portu w Puławach, gdzie przenocowali, a następnego dnia wyruszyli w dalszą podróż w kierunku Kozienic i Warszawy. Na powitanie wypłynął im (kajakiem) były dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, Antoni Rękas. W bosmanacie, w imieniu władz miejskich, przywitał ich również szef wydziału promocji, Łukasz Kołodziej oraz jeden z puławskich przedsiębiorców, Jerzy Jabłonka.
- Bardzo nam się marzy, by takich przystani było jak najwięcej. Wyspani, wykąpani, naładowani i pełni świetnych placków ziemniaczanych (oraz gulaszu, pierogów, kremu dyniowego) pędzimy ku przeznaczeniu - napisał tuż po opuszczeniu miasta, Szymon Kuczyński.
Sam rejs, poza walorami turystycznymi, ma także swój wymiar ekologiczny. Para żeglarzy zabrała ze sobą naczynia, do których na wybranych fragmentach wlewają próbki wody z Wisły. Docelowo trafią do laboratorium, które sprawdzi stan czystości największej polskiej rzeki.
Sama podróż, jak przyznał w rozmowie z Żeglarskie.info Szymon Kuczyński, jest logistycznym wyzwaniem. Trudności związane są nie tylko z niskim stanem rzeki i mieliznami, ale także ze spiętrzeniami w okolicach Kozienic, czy układaniem mostu pontonowego dla oczyszczalni Czajka w Warszawie. W związku z tym, żeglarzy czeka kilkukrotne slipowanie jachtu.
Rejs będzie także testem żeglowności Wisły. - Uważam, że to doskonała do sprawdzenia co działa źle, a co może cieszyć i napawać dumą z największej polskiej rzeki (...). To będzie bardzo urozmaicona wyprawa, pełna przygód - zapowiadał żeglarz przed wyprawą.
Niestety przygody faktycznie były i to nie tylko te dobre. Okazało się, że na wysokości elektrowni w Kozienicach w wodzie znajdują się nieoznakowane, wbite w dno stalowe elementy systemu pobierania wody. Tworzący się przy nich prąd, zaczął wciągać mały jacht, ale dzięki umiejętnościom i doświadczeniu, żeglarzom udało się z tej niebezpiecznej sytuacji wybronić. Ile jeszcze przeszkód spotkają na swojej drodze - przekonamy się w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Zainteresowani wyprawą podróżników mogą ją śledzić na facebookowym profilu Szymona Kuczyńskiego.