Jeden z mieszkańców Żyrzyna narzeka na stan dróg prowadzących do jego gospodarstwa. Stefan Deputat przyznaje, że ma już dość jeżdżenia ciągnikiem po cztery kilometry do sklepu, czy kościoła. Urzędnicy tłumaczą, że nie ma środków na odśnieżenie wszystkich gruntowych dróg w gminie.
Bogata w kolonie i przysiółki, pokryta setkami kilometrów polnych ścieżek gmina Żyrzyn ma problem z ich utrzymaniem. Podczas roztopów, wiele z nich z powodu głębokiego błota, staje się nieprzejezdnych. Podobnie dzieje się po każdej większej zamieci śnieżnej. Starsi mieszkańcy mają problem.
– Od tygodnia nie mogę dojechać do sklepu w Żyrzynie, bo na drodze, która do niego prowadzi leży ponad metr śniegu. Nie przejadę po niej nawet ciągnikiem. Muszę jeździć na około, a do kościoła to ponad cztery kilometry – mówi nie kryjąc zdenerwowania Stefan Deputat, mieszkaniec ul. Partyzantów.
Odcinek, o który chodzi, ze względu na jego wąwozowy charakter, wymagałby zastosowania znacznie cięższego sprzętu niż ten, którym dysponuje miejscowy urząd gminy. Zdaniem Marcina Suleja, zastępcy wójta, problem pana Deputata nie jest tak poważny, jak mogłoby się wydawać. – Ten człowiek ma wyjazd z drugiej strony, więc nie jest zupełnie odcięty od świata. Wiemy, że chciałby jeździć skrótem, ale niestety nie jesteśmy w stanie odśnieżyć wszystkich dróg dojazdowych. Czasem do jednego gospodarstwa prowadzi ich kilka – tłumaczy urzędnik, dodając, że wkrótce zrobi się cieplej i problem z odśnieżaniem rozwiąże się sam.
Mieszkańca ul. Partyzantów takie tłumaczenie jednak nie zadowala. – Tam leży tyle śniegu, że jeszcze przez miesiąc nie będzie można przejechać. Ja tego tak nie zostawię. Zawiadomię powiat i służby wojewody – zapowiada. – Kiedyś tak zrobiłem i szybko przysłali największy pług, jaki mieli na stanie – dodaje.