Pojawiła się szansa na krótsze sesje puławskiej rady miasta. W nowym statucie Puław, który radni przyjęli podczas ostatniej sesji pojawiły się czasowe ograniczenia dotyczące poszczególnych wystąpień radnych. Po ich przekroczeniu, przewodnicząca RM będzie mogła wyłączać mikrofon.
W przyszłym miesiącu wchodzi w życie nowy statut miasta Puławy, na którym od dwóch lat pracowali radni z komisji statutowej. Jak mówi jej przewodniczący, radny Sławomir Seredyn, celem było ujednolicenie zapisów tego dokumentu, który w przeszłości był wielokrotnie zmieniany.
- Tych zmian było tak wiele, że konieczne stało się uporządkowanie całego statutu - tłumaczy. Poza sprawami technicznymi, radni zdecydowali się m.in. na wprowadzenie kilku zapisów ograniczających czas ich wystąpień podczas sesji. Zgodnie z nowym prawem, poszczególne wystąpienie radnego w danym punkcie sesji, nie będzie mogło przekroczyć 5 minut. Dwa razy więcej czasu będą mieli radni wypowiadający się w imieniu klubu lub komisji. Na odpowiedź ad-vocem zaplanowano natomiast ramy 3 minutowe. Przekroczenie czasu może kończyć się zabraniem głosu przed przewodniczącą rady.
Żeby jeszcze bardziej usprawnić sesję, początkowo planowano nałożyć na radnych także limit poszczególnych wypowiedzi w tym samym punkcie do maksymalnie dwóch, nie licząc ad-vocem. Ostatecznie z tego zrezygnowano, zatem radni mogą wypowiadać się dowolną ilość razy, byle tylko ich pojedyncze wystąpienie nie było dłuższe, niż 5 minut.
Pozostaje pytanie, w jaki sposób radni mają pilnować czasowych limitów. Czy będą kontrolować długość swoich wystąpień "na oko", czy zrobi to za nich spoglądająca na zegarek przewodnicząca rady lub pracownicy obsługujący sesję? Nowy statut tego nie określa. Nie wiedzą tego dzisiaj ani radni, ani pracownicy urzędu.
Co ciekawe, nieoficjalnie mówi się o tym, że czasowe limity wprowadzono z myślą o jednym, konkretnym radnym, który często posługuje się barwnym, kwiecistym językiem. Chodzi o Ignacego Czeżyka.
- Chodziło tylko o to, żeby go w ten sposób zdyscyplinować - usłyszeliśmy w tzw. kuluarach. Zgodnie z tą tezą, same przepisy dotyczące minutowych ram czasowych w odniesieniu do pozostałych samorządowców, mają nie być przywoływane przed prowadzenia obrad. Jak będzie w rzeczywistości przekonamy się za miesiąc, gdy zapisy nowego statutu wejdą w życie.