Sławomir Sałata prezes Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Radzyniu Podlaskim został odwołany ze stanowiska. Władze miasta tłumaczą że to przez naruszenie zakazu konkurencji. A Sałata uważa zarzuty za bezsensowne.
Prezesa odwołała w piątek rada nadzorcza na wniosek burmistrza Jerzego Rębka (PiS). W tym czasie gdy obradowała rada, przed budynkiem PUK zgromadziło sie blisko 90 osób z załogi miejskiej spółki w proteście przeciwko odwołaniu prezesa.
– Powodem odwołania pana Sławomira Sałaty z dotychczas zajmowanego stanowiska było poważne naruszenie przez niego zasad określonych w umowie o świadczenie usług w zakresie zarządzania. Umowa (...) zabraniała prezesowi możliwości równoległego zatrudnienia się w firmie konkurencyjnej dla PUK – tłumaczy burmistrz, dodając że 22 lipca prezes PUK złożył „korektę” do oświadczenia majątkowego.
– Po raz pierwszy tak precyzyjnie wskazuje w niej, że pan Sławomir Sałata zatrudniony jest na umowę zlecenie w spółce Sa-Ba, która prowadzi działalność w zakresie budownictwa i pobiera z tego tytułu określone wynagrodzenie – zaznacza Rębek. – Umowa menadżerska podpisana przez pana Sławomira Sałatę z PUK kategorycznie zabrania podejmowania pracy w jakiejkolwiek formie w podmiotach prowadzących działalność konkurencyjną dla Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych – dodaje burmistrz.
Sławomir Sałata na stanowisko prezesa miejskiej spółki został powołany przez radę nadzorczą w marcu 2015 roku. Wcześniej był m.in. miejskim radnym z PiS i przedsiębiorcą. Jego żona prowadzi firmę Sa-Ba, z którą Sławomir Sałata ma umowę zlecenie. Wcześniej miał w tej rodzinnej firmie swoje udziały, ale w 2017 roku CBA dopatrzyło się w tym nieprzestrzegania przepisów ustawy antykorupcyjnej i wnosiło o odwołanie go z funkcji prezesa. Tak też się stało, ale następnego dnia powołano go ponownie na to stanowisko, bo władze miasta podkreślały wówczas, że są zadowolone z pracy szefa PUK. Tylko w 2017 roku PUK na rzecz miasta przekazało dywidendę w wysokości 200 tys. zł.
– Ceniłem pana Sławomira Sałatę jako fachowca i dlatego też dałem mu ponowną szansę na pracę w PUK. Jak rzeczywistość jednak dowodzi, doświadczenia te nie zostały poprawnie zinterpretowane i dlatego też nie widziałem możliwości dalszej współpracy – podkreśla burmistrz.
Tymczasem Sławomir Sałata uważa, że stawiane mu zrzuty to szykany. – To jest atak na przedsiębiorstwo – mówi Sałata. – Dostałem kopa za ciężką pracę, zostałem bez niczego, bez żadnej odprawy – oburza się prezes. Jego zdaniem zarzut to "słaby pretekst". – Będę to obalał w sądzie, jeżeli burmistrz nie wycofa wniosku – zaznacza.
Sławomir Sałata tłumaczy, że firma jego żony nie funkcjonuje na tym obszarze co PUK. – Mam z nią umowę zlecenie na doradztwo. Burmistrz wiedział o tym od kilku lat. A teraz wysuwa zarzut że PKD (Polska Klasyfikacja Działalności– przyp. red.) firmy mojej żony i PUK pokrywają się w kilku punktach. To ma być naruszenie zakazu konkurencji? Nawet CBA w kwestii zakazu konkurencji nie miało wówczas zarzutów – podkreśla były prezes. Dziwi go decyzja władz, tym bardziej teraz gdy PUK realizuje tyle inwestycji. – Choćby modernizację stacji uzdatniania wody czy nowe wodociągi na 12 ulicach. To wszystko za ponad 5 mln zł – precyzuje Sałata. Jednocześnie uważa, że zgromadzenie się pracowników to jest wystarczające świadectwo jego pracy. Załoga na koniec biła mu brawo. Pracownicy biorą pod uwagę strajk. Póki co, pełniącym obowiązki prezesa PUK będzie Piotr Kopeć, dotychczasowy wiceprezes.