Kilka miesięcy temu, pomimo protestów mieszkańców, na Rynku w Radzyniu Podlaskim wycięto kilkanaście drzew. Wszystko w ramach rewitalizacji tego miejsca. Urzędnicy tłumaczyli wówczas, że nie mogą już zmienić projektu. Okazuje się, że mogą to zrobić… teraz
W lipcu wycinka stała się faktem. – Niestety, stało się to, czego się obawialiśmy. Z 11 drzew zostały 3. Plac, który przez dziesiątki lat był zielony, zmienił się w ciągu kilku godzin – ubolewał wówczas Jakub Jakubowski, radny powiatowy i aktywista ze stowarzyszenia Radzyń Moje Miasto, które zebrało ponad 600 podpisów przeciwko wycince. Rewitalizacja Rynku to część większego projektu, w którym najwięcej pieniędzy pochłonie remont pałacu Potockich.
Na placu po wykarczowanych drzewach mają pojawić się betonowe płyty, fontanna, ławki oraz monitoring. – Wyciętych zostało siedem chorych drzew i cztery przerośnięte krzewy cisów, których owoce są trujące, więc w ogóle nie powinny rosnąć w miejscu publicznym – tłumaczyła wówczas Anna Wasak, rzeczniczka magistratu.
„Pozostawione są 3 drzewa z gatunku Lipa drobnolistna o regularnych pokrojach koron. Drzewa zostaną dodatkowo wyeksponowane za pomocą ledowych podświetleń od dołu” – to z kolei zapewnienia z dokumentacji projektowej. Samorząd przekonywał też, że plac nie będzie betonową patelnią, bo nasadzonych zostanie 11 nowych drzew, a także młode krzewy, powstaną też trawniki.
Burmistrz Jerzy Rębek (PiS) jeszcze kilka miesięcy temu stanowczo odpowiadał protestującym, że zmiany w projekcie nie są już możliwe. – Rewitalizacja musi być wykonana zgodnie z projektem. Wszelkie zmiany są obecnie niemożliwe, bo jest to równoznaczne z utratą części lub całości dotacji na projekt.
Teraz okazuje się jednak, że zmiany w projekcie będą. – Konserwator zabytków zatwierdził projekt zamienny. Na Rynku będzie więcej zieleni. Oprócz tych 14 drzew przewidzianych pierwotnie, pojawiają się jeszcze nowe nasadzenia – zapowiada Rębek. Chodzi o 6 kolejnych drzew. – Oprócz tego będzie duża przestrzeń zagospodarowana zielenią niską, czyli trawnikiem. Wszystkie rośliny będą nawadnianie automatycznie – tłumaczy burmistrz. W jego ocenie, „będzie to z pożytkiem dla wszystkich”. – Wykonawca też nie widzi problemów.
Radni nie wiedzą jak wygląda ten „projekt zamienny”. – Wiemy tylko, że jest nowy projekt. Własnymi kanałami dowiedziałam się, że drzewa nie będą takie małe – przyznaje Bożena Lecyk (Radzyń Moje Miasto), miejska radna i również członkini stowarzyszenia. – To nie pierwsza sytuacja, gdy burmistrz mówi, że coś się nie da. A później pod presją społeczności zmienia zdanie.
– Stare duże drzewa wyrąbali. Ale posadzą nowe. W kwietniu zmiany w projekcie były niemożliwe, w grudniu są bardzo dobrze przyjęte – dziwi się także Jakubowski. Przypomina, że w kwietniu urzędnicy petycję stowarzyszenia zlekceważyli. – Usłyszeliśmy, że nic nie da się zrobić. Ale do wielu osób chyba dotarło, że po zmianach plac będzie betonową patelnią, a 11 małych drzewek w otoczeniu betonu to – mówiąc kolokwialnie – kicha.