Ilu rolników w Lubelskiem nielegalnie użytkuje grunty i bierze dopłaty z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa? Nie wiadomo
– Nasz były dzierżawca jest obciążony za bezumowne użytkowanie blisko 200 ha ziemi, na której są stawy – tłumaczy Andrzej Arasimowicz z lubelskiego oddziału ANR. – Umowa z tym dzierżawcą została rozwiązana z jego winy, jednak nie doszło do wydania majątku dobrowolnie. Nakazał to sąd. Mimo to komornik ma problem z jego odebraniem.
Podobnych przypadków, że ktoś np. obsieje grunty należące do ANR, zdarzają się sporadycznie. – Jeśli podczas kontroli odkryjemy, że rolnik lub inna osoba wykorzystuje nasze grunty bez tytułu prawnego, wtedy jest zobowiązania m.in. do zapłaty wynagrodzenia za korzystanie z tych gruntów – dodaje Arasimowicz.
Problem jest jednak z ustaleniem, kto tę ziemię użytkuje. – Na wsi jest duża solidarność między mieszkańcami – stwierdza przedstawiciel ANR w Lublinie. – Ustalenie tego, kto np. zaorał pole jest bardzo trudne. Trzeba byłoby postawić w tym miejscu naszego pracownika, który zrobiłby zdjęcia osoby użytkującej dane grunty.
Nielegalny użytkownik może ubiegać się o dopłaty bezpośrednie. Przedstawiciele lubelskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przekonują, że nie mają możliwości wychwycić tego typu przypadków. –Ponieważ mamy zbadać użytkownika, a nie działkę – tłumaczy Andrzej Maj, zastępca dyrektora lubelskiego oddziału ARiMR. – Nieprawidłowości możemy stwierdzić tylko w przypadku, kiedy krzyżują się działki.
Czyli dwóch rolników ubiega się o dopłaty na jedną i tę samą działkę. – Takich spraw w skali całego województwa lubelskiego mamy rocznie kilkadziesiąt – wylicza Maj. – Wtedy dochodzi do rozprawy administracyjnej, są wzywane strony i próbujemy ustalić, kto rzeczywiście użytkuje daną działkę. Jeśli nie da się tego określić to zwracamy się o pomoc do sołtysów, powołujemy też świadków.
Zdarza się, że ostatecznie tego typu sprawy trafiają do sądu.