Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Lublin

22 kwietnia 2019 r.
11:56

Nie da się żyć w mieście, w którym nie będzie ani skrawka zieleni

Ewa Trzaskowska. Absolwentka filozofii przyrody, ekolog, architekt krajobrazu. Zajmuje się zagadnieniami dotyczącymi kształtowania i ochrony krajobrazu otwartego, terenów zieleni miast, systemu przyrodniczego i wypoczynkowego. Znaczącą część jej zainteresowań stanowią tereny zieleni osiedlowej i ich znaczenie w kształtowaniu właściwego środowiska życia człowieka oraz siedlisk dla zwierząt. Jest członkiem Zespołu Ekspertów Zielonego Budżetu miasta Lublin.
Ewa Trzaskowska. Absolwentka filozofii przyrody, ekolog, architekt krajobrazu. Zajmuje się zagadnieniami dotyczącymi kształtowania i ochrony krajobrazu otwartego, terenów zieleni miast, systemu przyrodniczego i wypoczynkowego. Znaczącą część jej zainteresowań stanowią tereny zieleni osiedlowej i ich znaczenie w kształtowaniu właściwego środowiska życia człowieka oraz siedlisk dla zwierząt. Jest członkiem Zespołu Ekspertów Zielonego Budżetu miasta Lublin. (fot. Maciej Kaczanowski)

Rozmowa z dr hab. Ewą Trzaskowską z Instytutu Architektury Krajobrazu Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Dlaczego nie udało się posadzić siedmiuset drzew na 700-lecie Lublina?

– W miastach generalnie jest problem z sadzeniem drzew. To niby takie proste: wykopać dołek i posadzić drzewo. Ale szybko okazuje się, jak dużym problemem jest infrastruktura podziemna. Oddzielnie są położone linie gazownicze, oddzielnie energetyczne czy telefoniczne, itd. Naprawdę trudno jest znaleźć miejsca, które umożliwiały swobodny rozwój roślin. Dlatego często, między ulicą a chodnikiem, jest tylko trawnik.

• Nie ma na to żadnego sposobu?

– Są technologie np. systemy antykompensacyjne, ale to dużo większe koszty. W tym przypadku drzewa mają odpowiednie zabezpieczenia, często także systemy nawadniające. Ale wtedy nie posadzimy stu drzew, ale najwyżej 10 czy 20. Podejmowane są także tańsze działania. Jak te użyte na ulicy Kołłątaja. Tam drzewa rosną w olbrzymich podziemnych misach, gdzie wymieniono ziemię na bardziej urodzajną.

• Ile to kosztuje?

– Posadzenie jednego drzewa to koszt średnio 20 tys. zł (od 5 do 40 tys.)

• Czy drzewo w takiej podziemnej skrzyni ma szansę urosnąć?

– Tak, ale trzeba pamiętać, że drzewa w centrum miasta mają bardzo trudne warunki do życia. Dlatego ich okres życia jest krótszy niż w lasach.

Zwarta zabudowa, mało miejsca na korzenie i koronę, zasolenie, zanieczyszczenie gleby. Młode drzewa sadzone obecnie nie będą sobie dawały rady tak dobrze, jak te już duże. Dlatego przy wycince każdego dużego drzewa trzeba się poważnie zastanowić jak wielka będzie to strata dla środowiska.

Liczy się, że jeden 100-letni buk rosnący swobodnie w parku to jak 1400-1700 młodych 10-letnich drzewek o koronie ok. 1 mkw. A my w miejsce wyciętego nie sadzimy nawet setki, a zaledwie dwa lub trzy. To kompletnie nie rekompensuje strat.

• Na pl. Wolności drzewa rosną w betonowych donicach. Dlaczego?

– W tegorocznym Zielonym Budżecie był projekt, by posadzić je w ziemi. Byliśmy wielkimi entuzjastami takiego rozwiązania. Bardzo długo rozważaliśmy wszelkie możliwości, bo naprawdę nam zależało. Ale w każdym miejscu brakowało około metra, właśnie przez podziemne instalacje.

Na zachodzie Europy, ale też w wielu polskich miastach, stosuje się kanały, w których zbiera się całą podziemną infrastrukturę. Np. Wrocław robi tak przy nowych inwestycjach i przebudowach.

• Co w takim razie możemy sadzić w centrum jeśli nie drzewa? Pnącza?

– Tak, to obecnie najłatwiejsze do wprowadzenia rozwiązanie. Tam gdzie nie można posadzić drzew, robi się np. trejaże, altany. Też zacieniają, też produkują tlen i mogą być domem dla ptaków i owadów. Ale my się często tych pnączy boimy. Uważamy, że będą niszczyć fundamenty i fasadę budynku.

• Rzeczywiście niszczą elewację?

– Absolutnie nie, to mit. Owszem, taki winobluszcz czy bluszcz pospolity czepia się elewacji, więc jeśli będziemy chcieli go oderwać, to ją pewnie zniszczymy. Pytanie tylko po co to robić?

• A wilgoć?

– Kolejny mit. Liście bluszczu czy kokornaka zawsze ustawiają się równolegle do ściany. Dzięki temu tworzy się poduszka powietrzna, a to najlepsza warstwa izolacyjna. Ochładza latam, grzeje zimą, jeśli są to pnącza zimozielone. A gdy pada deszcz, to opad spływa po liściach. Badania naukowe dowodzą, że te rośliny wręcz przedłużają trwałość fasad budynków.

• A co z drzewami rosnącymi blisko budynku. Rzeczywiście powodują jego destrukcję?

– Silny system korzeniowy ma na przykład topola, ale dziś praktycznie w miastach topoli się już nie sadzi. Wszystko zależy też od jakości fundamentów. Jeśli nie są izolowane to mogą się przyczyniać do zniszczeń, np. pękania ścian.
Należy jednak pamiętać o korzyściach. Choćby to, że drzewa retencjonują wodę. Czyli pochłaniają opady, a później ją transpirują czyli wyparowują, poprawiając mikroklimat wokół. Powietrze jest nie tylko natlenione, ale też uwilgotnione, pozbawione pyłów. Pojedyncze wielkie drzewo może dziennie wytranspirować do atmosfery ponad 1800 litrów wody.

• Jak dużo wody w czasie gwałtownej ulewy może zmagazynować jedno duże drzewo?

– Dużo. Według amerykańskich badań 100 dojrzałych drzew zatrzymuje rocznie około 450 tys. litrów wody opadowej. Badania wykonane w Fayetteville w Arkansas wykazały, że zwiększenie powierzchni zajmowanej przez drzewa z 27 do 40 proc. obniżyło spływ wód opadowych o 31 proc.

Generalnie każda forma zieleni jest w mieście pożądana. Coraz częściej mówi się o tym, że najbardziej niebezpieczne są właśnie zanieczyszczenia komunikacyjne. To pyły wzbijane w powietrze przez ruch samochodowy. A trawnik, żywopłoty, aleje drzew, pnącza będą ten kurz i pył zatrzymywać. Im większe zróżnicowanie roślinności tym większa chłonność. Równiutko przycięty trawnik chłonie mniej, jeśli skosimy rzadziej to pyłu pochłonie więcej. A jeśli dodamy krzewy, nawet niewielkie, to jeszcze lepiej. Najważniejsza w miastach jest wielowarstwowość.

• Od lat próbuje pani przekonywać do trawników ekstensywnych, których nie trzeba podlewać ani często kosić.

– Angielskich trawników to my nigdy mieć nie będziemy. Mamy inne warunki klimatyczne. Poza tym coraz częściej mamy do czynienia z długotrwałymi suszami. Trawnik ekstensywny to taki trawnik zachwaszczony. By powstał, wystarczy rzadziej go kosić, nie nawozić, nie podlewać. Nasiona przyniosą ptaki lub wiatr. I wyrosną te gatunki, które dobrze się w danym siedlisku czują.

W Lublinie najwięcej pojawia się gatunków murawowych lub łąkowych: koniczyny, lucerny, stokrotki, krwawniki, dziurawce. Dzięki nim trawnik może być dosyć efektowny. I w dodatku jest ładny, nawet gdy jest sucho. Wynika to z tego, że rośliny zielne mają lepszy, bardziej rozbudowany system korzeniowy niż trawy. Podciągają wodę z głębszych warstw gleby. W efekcie wokół nich nawet trawy są dłużej zielone.

• Ale nie udało się pani przekonać miasta do takich trawników.

– Cały czas wierzę, że to się kiedyś uda.

• Ogrody deszczowe, lasy miejskie: dlaczego w Lublinie tego nie ma?

– W Polsce są już ogrody deszczowe, choćby w Łodzi. To połączenie zagłębionej rabaty z funkcją retencjonującą. Woda powinna zostać retencjonowana po 24 godzinach od ustąpienia opadów, nawet gwałtownych. Jeszcze tego nie doceniliśmy. Nie udało się w Lublinie zrobić jednego ładnego założenia tego typu, by inni zauważyli i zaczęli powielać.

• Wrocław, Kraków i Warszawę podaje się jako przykłady dobrych praktyk w zarządzaniu miejską zielenią. Z czego to wynika? Większa świadomość urzędników, silniejszy nacisk społeczny, czy po prostu więcej pieniędzy?

– Na pewno składa się na to wiele czynników. Jeden z ważniejszych to działalność osób pełniących funkcję podobną jak lubelski Miejski Architekt Zieleni. Np. w Poznaniu to wynik długotrwałych działań podejmowanych szczególnie przez jedną bardzo stanowczą i zdeterminowaną osobę, panią Agnieszkę Szulc. Przez ponad 10 lat przekonywała, walczyła o każde przeznaczone do wycinki drzewo, robiła sobie wrogów. Kosztowało ją to bardzo dużo wysiłku, ale dziś poznańska zieleń wygląda imponująco. Udało się zachować stare aleje, a przy remontach ocalono wiele starych drzew.

Ważna jest też koncepcja kształtowania i ochrony terenów zieleni. Tworzy się np. system przyrodniczy miasta albo system terenów zieleni, czyli wyznacza miejsca, gdzie absolutnie zieleń musi zostać. To korytarze napowietrzające, miejsca regeneracji powietrza i retencjonujące wodę. Ich absolutnie niszczyć nie wolno.

• A jak pani ocenia to, co dzieje się w Lublinie?

– Widać zmiany, Lublin pięknieje. Na rondach i pasach zieleni posadzono drzewa, krzewy, trawy. Zieleń pojawia się też przy drogach nowo budowanych osiedli. I jest Zielony Budżet, który jest prostym przełożeniem potrzeb mieszkańców. Dzięki temu pojawiło się kilka fajnych miejskich skwerów. To wszystko jest jednak bardzo drogie. My możemy pójść do sklepu ogrodniczego i kupić największe drzewo za 100 zł. Dla miasta te koszty są dużo większe.

• Mnie posadzenie dużego drzewa kosztuje 100 zł, a miasto 1000 zł?

– Mniej więcej. Kosztuje transport, ludzie zatrudnieni przez firmy ogrodnicze, jakościowy materiał dostosowany do miejskich warunków. Miasto musi też przeprowadzać przetargi.

• Statystycznie w Lublinie terenów zielonych mamy dużo. A ile jest naprawdę?

– I dużo, i mało. Jeśli policzymy nieużytki, i pola uprawne, to ponad 60 proc. powierzchni miasta. Świetnie, prawda? Ale jeśli ocenimy i policzymy dokładnie to jest tego dużo, dużo mniej. Jeśli przeanalizujemy dostępność zieleni dla mieszkańców to okazuje się, że niemal 90 proc. ma dostęp do terenów zieleni o powierzchni ok. 2 ha w odległości 1 km od miejsca zamieszkania ale tylko 8 proc. w odległości 300 m. Poza tym liczba mieszkańców rośnie, a terenów zielonych maleje. Na pewno jest lepiej niż w Warszawie, ale na pewno gorzej niż w Bydgoszczy czy Szczecinie.

• Pierwsze polskie miasto wyceniło już swoje drzewa.

– Tak, zrobiła to Łódź, a konkretnie Fundacja Sędzimira w 2012 roku. Z ich wyliczeń wynika, że łodzianie byliby skłonni przeznaczyć ponad 17 mln zł na zwiększenie liczby drzew przy ulicach w centrum miasta. Tymczasem w ówczesnym budżecie na wydatki związane z zielenią przyuliczną na terenie całego miasta przewidziano ok. 2 mln zł. Liczy się nie cena sadzonki, czy drewna, ale wszystkie funkcje, jakie to drzewo w mieści pełni. Od tak niemierzalnych jak estetyka, po inne usługi ekosystemowe, o których zresztą mówi się coraz więcej.

Zmienia się też nasze myślenie o przyrodzie. Kiedyś przyrodę chroniliśmy dla samej przyrody, dziś robimy to z myślą o człowieku. Coraz częściej myśli się też o korzyściach ekonomicznych. W USA zamiast budowy kolejnego zbiornika retencyjnego zasadzono milion drzew. Okazało się, że kosztowało to mniej, a korzyści będą o wiele większe.

• Czy Lublin ma opracowany system przyrodniczy miasta?

– Lublin był jednym z pierwszych miast, który miał opracowany taki system. Już w latach 80. dla Lublina powstał Ekologiczny System Obszarów Chronionych ESOCH. Niestety, ESOCH nie został wpisany jako dokument obowiązujący, jedynie jako wskazanie dla planistów. I w efekcie wiele terenów ESOCH już zostało zabudowanych.

Obecnie wiele miast stara się taki system opracować, zwłaszcza jeśli chodzi o funkcje przewietrzające miasta. W Lublinie też były takie próby, ale raczej jako opracowania naukowe niż obowiązujące prawnie regulacje.

• Jak dużym problemem jest nawłoć?

– Badania naukowe wskazują, że ogromnym. Niestety, nawłocie późna i kanadyjska nie znalazły się do tej pory w Rozporządzeniu Ministra Środowiska w sprawie listy roślin i zwierząt gatunków obcych, które w przypadku uwolnienia do środowiska przyrodniczego mogą zagrozić gatunkom rodzimym lub siedliskom przyrodniczym. To wielki błąd.

• Wtedy samorząd musiałby z nawłocią walczyć?

– Byłoby to wskazane. Nawłoć to z jednej strony gatunek cenny dla pszczelarzy, bo pyłko- i nektarodajny, ale z drugiej strony ogromnie ekspansywny. W tej chwili w Lublinie nawłocią porośnięte jest niemal 600 ha, to aż 4 proc. powierzchni miasta. Zwykle to tereny odłogowane: byłe pola uprawne czy tereny, na których deweloper nie rozpoczął jeszcze budowy.

Latem jest ładnie, bo żółto, ale prowadzi do odkształceń środowiska glebowego. Następują zmiany fizykochemiczne właściwości gleby, wynikające m.in. z akumulacji toksycznych allelopatyn (głównie solidagenonu), co powoduje, że inne rośliny słabo przy nawłoci rosną. W dodatku duże kwiatostany i długi okres kwitnienia zachęcają owady, dlatego inne niższe rośliny są słabiej zapylane i z czasem znikają. A gdy na danym terenie rosną już tylko nawłocie, to okazuje się, że nie wszystkie owady z niej korzystają i w efekcie zmniejsza się różnorodność nie tylko roślin, ale i owadów.

• Jaka czeka nas przyszłość?

– Powinniśmy iść w kierunku miasta zwartego. Ale to bardzo trudny temat. W takiej sytuacji każdy niezabudowany skrawek terenu będzie bardzo ważny, szczególnie w centrum. Wszystkie podwórka, skwerki, placyki trzeba będzie dobrze zagospodarować, wykorzystując różne formy zieleni, aby służyły ludziom do wypoczynku, ale też pełniły inne funkcje: retencyjne, ekologiczne, przewietrzające. Sam trawnik to za mało. Będziemy musieli się z tym zmierzyć, bo na pewno nie zdołamy funkcjonować w mieście, w którym nie będzie ani skrawka zieleni.

Trawnik ekstensywny

Jest w stanie urosnąć samorzutnie na terenach, które miały być klasycznym trawnikiem. Najpierw z trawami zaczynają sąsiadować mniszki uznawane za chwast. Na trawnikach pojawiają się też inne gatunki, a z czasem nawet zbiorowiska synantropijne. Udział traw maleje (do 17-33 proc.), wzrasta liczba gatunków zielnych.

Taki trawnik ma wiele zalet: interesujący wygląd, nadający inny charakter otoczeniu, źródło pokarmu i środowisko życia m.in. owadów, ptaków, mniejsze wymagania glebowe, a przez to niższe koszty utrzymania niż tradycyjnego trawnika i mniejsze wymagania pielęgnacyjne. nie wymaga częstego koszenia. nawożenie i podlewanie nie jest konieczne. może zasiedlać również skarpy, na których zwykłe gatunki traw rosną słabiej.

Domieszka gatunków nietrawiastych sprawia też, że takie przestrzenie są mniej podatne na choroby traw. W gorące, letnie dni spełnia rolę „pochłaniacza” promieni słonecznych, reduktora temperatury, neutralizatora atmosfery, lepiej pochłania pyły, redukuje hałas

Trawnik ekstensywny (fot. Ewa Trzaskowska )
e-Wydanie

Pozostałe informacje

Jednej grupy krwi jest nadmiar, dwóch innych brakuje. Będą akcje w terenie

Jednej grupy krwi jest nadmiar, dwóch innych brakuje. Będą akcje w terenie

W ambulansach, ale też np. domach kultury, parafiach i urzędach będą w najbliższym czasie organizowane zbiórki krwi. Pracownicy RCKiK w Lublinie pojadą do wielu miejscowości, by przyjąć krwiodawców. Ale tych, którzy mają grupę AB RhD+ wcale specjalnie nie oczekują.

Abdullatef Khmmaj to nowy lekarz w Zamojskim Szpitalu Niepublicznym

Zatrudnili lekarza z Libii. Kolejki do ważnej poradni mają być krótsze

Dr n. med. Abdullatef Khmmaj, emerytowany profesor nadzwyczajny z Libii jest nowym pracownikiem Zamojskiego Szpitala Niepublicznego. Dołączył do grona medyków poradni hematologicznej. Szefostwo placówki zapewnia, że dzięki temu czas oczekiwania na wizytę znacznie się skróci.

UM Zamość pracuje bez sekretarza już kilka lat

Wakat w Ratuszu do wzięcia. Znów szukają sekretarza

To stanowisko w urzędzie być powinno, ale od kilku lat w Zamościu jest nieobsadzone. Ratusz właśnie ogłosił kolejny nabór. Poszukiwany jest sekretarz do magistratu.

Rafał Król w czwartek spotkał się z kibicami w Perła Sport Pubie, a w poniedziałek oficjalnie pożegna się z Motorem

Motor w poniedziałek oficjalnie pożegna Rafała Króla

Rafał Król w barwach Motoru Lublin rozegrał aż 290 meczów. Pierwszy z nich w 2008 roku. Ostatni pod koniec 2024 roku. W zimie doświadczony pomocnik i kapitan żółto-biało-niebieskich zdecydował się jednak wrócić do czwartoligowej obecnie Stali Kraśnik. W poniedziałek przy okazji meczu z GKS Katowice beniaminek pożegna swoją legendę.

Nie czekały do wiosny. Narodziny w parku narodowym
ZDJĘCIA
galeria

Nie czekały do wiosny. Narodziny w parku narodowym

Najczęściej czas źrebień zaczyna się wiosną. Ale są odstępstwa od reguły. W hodowli rezerwatowej koników polskich Roztoczańskiego Parku Narodowego pierwsze w tym roku młode przyszły na świat już kilka dni temu. I to w wyjątkowo mroźną noc.

W ferie nie ma nudy. Rodzinne oglądanie w kinie Bajka
ZDJĘCIA
galeria

W ferie nie ma nudy. Rodzinne oglądanie w kinie Bajka

Pierwszy tydzień ferii dobiega końca. Miasto przygotowało moc atrakcji dla najmłodszych mieszkańców, by mogły spędzić ten czas w ciekawy sposób.

Pałac Zamoyskich to potężna budowla o powierzchni 6,5 tys. m.kw. Składa się z głównego budynku, a także dochodzących do niego oficyn. Na tyłach nadal są mieszkania komunalne
galeria

Nowy pomysł na pałac. Już nie hotel ze SPA, ale centrum nauki

Po pierwszym liście przyszedł czas na kolejny. Prezydent Zamościa znów napisał do wiceminister kultury z prośbą o wsparcie przy ratowaniu Pałacu Zamoyskich. Przedstawił też pomysł na wykorzystanie zabytku.

Beret na żywo
foto
galeria

Beret na żywo

Ostatnia walentynkowa galeria. Tym razem z Rzut Beretem. Jeśli chcecie sobie przypomnieć jak się bawiliście, to zapraszamy do oglądania naszej fotogalerii. Zobaczcie jak się bawi Lublin.

Opłaty za girlandy na ul. Szambelańskiej. Miasto nieugięte na prośby radnych

Opłaty za girlandy na ul. Szambelańskiej. Miasto nieugięte na prośby radnych

Przedsiębiorcy z ul. Szambelańskiej w Lublinie zawiesili nad swoimi stoiskami girlandy świetlne. Radni zwrócili się do prezydenta miasta z prośbą o zwolnienie ich z opłat za zajęcie pasa drogowego. Miasto odpowiedziało, że nie ma podstaw prawnych do takiej decyzji.

Marian Turski podczas 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz apelował, by ludzie nie byli obojętni na kłamstwa historyczne i dyskryminowanie mniejszości

Marian Turski spoczął na Cmentarzu Żydowskim

Przeżył piekło Auschwitz, ale nigdy nie pozwolił, by nienawiść zatruła jego serce - mówił podczas uroczystości pogrzebowych Mariana Turskiego jego przyjaciel, przewodniczący Stowarzyszenia ŻIH Piotr Wiślicki. Ocalony z Auschwitz, dziennikarz i historyk Marian Turski spoczął na Cmentarzu Żydowskim w Warszawie.

Parafianie bronią proboszcza. „To insynuacje i oszczerstwa”

Parafianie bronią proboszcza. „To insynuacje i oszczerstwa”

Były zarzuty, teraz są słowa wsparcia. Parafianie z Łaszczowa po serii medialnych publikacji stanęli w obronie swojego proboszcza. I choć w oświadczeniu, które kilka dni temu trafiło do naszej redakcji nie ma właściwie żadnych zarzutów dotyczących artykułu, który ukazał się na łamach Dziennika Wschodniego, na prośbę nadawców pisma, zdecydowaliśmy się je opublikować.

Wyrok na Rejkowiznę zawieszony. Wycinka lasu częściowo wstrzymana
Świdnik

Wyrok na Rejkowiznę zawieszony. Wycinka lasu częściowo wstrzymana

Każde nadleśnictwo w Polsce, prowadząc prace na swoim terenie, opiera się na tym dokumencie. Ale Lasy Państwowe muszą też respektować ustawę dotyczącą gospodarki leśnej. A w niej jest wyraźnie zaznaczony obowiązek m.in. odmładzania lasu.

Kufer podróżny i wojskowe kalesony. Giełda staroci w Lublinie
galeria

Kufer podróżny i wojskowe kalesony. Giełda staroci w Lublinie

Biel wojskowych kalesonów współgrała z rześką aurą niedzielnego poranka na placu Zamkowym w Lublinie. Ostatnia niedziela miesiąca to jak zwykle giełda staroci.

Bachata Party
foto
galeria

Bachata Party

Lublin imprezuje cały czas. Nie straszny Wam nawet mróz. Co weekend lubelski klub El Cubano zapełnia do ostatniego miejsca. Jeśli chcecie wiedzieć, co się działo w poprzedni weekend w El Cubano, to obejrzyjcie naszą fotogalerię.

Fałszywi bankowcy oszukali dwie kobiety. Straciły ponad 20 tys. zł

Fałszywi bankowcy oszukali dwie kobiety. Straciły ponad 20 tys. zł

Dwaj oszuści, podszywając się pod pracowników banku, wmówili 54-latce i 38-latce, że ich oszczędności są zagrożone. Kobiety straciły łącznie ponad 20 tysięcy złotych.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium

Komunikaty