Podczas pracy w ogóle starałem się nie myśleć o odbiorcy. Nie ma sensu tworzyć muzyki pod czyjeś oczekiwania. W ten sposób dochodzi do pewnego skażenia sztuki, przestaje być ona autentyczna, czysta i przemienia się w jakiś sztuczny produkt. Tego typu ingerencje prawdziwej sztuce tylko szkodzą - Dawid Podsiadło opowiada o swojej nowej płycie
• Jak długo trwały prace nad twoją najnowszą płytą?
- Utwory powstawały już podczas promocji mojej debiutanckiej płyty „Comfort and Happiness”. Można więc powiedzieć, że cały materiał „Annoyance and Disappointment” powstał na przestrzeni dwóch lat.
• Swoim debiutem wysoko podniosłeś poprzeczkę, nie czułeś stresu w związku z wysokimi wymaganiami fanów i krytyki?
- Raczej nie. Byłem skupiony przede wszystkim na robieniu jak najlepszej muzyki.
• Płyta wydaje się bardzo różnorodna, eklektyczna gatunkowo. Czuć w niej sporo improwizacji, trochę oldschoolu. Twój debiut również taki był, ale odnosi się wrażenie, że w „Annoyance and Disappointment” jest jednak więcej alternatywy. Nie bałeś się, że takie rozwiązanie może odstraszyć masowych odbiorców i część twoich fanów?
- To prawda, że materiał na płycie jest jeszcze bardziej różnorodny niż na moim debiutanckim albumie, ale podczas pracy w ogóle starałem się nie myśleć o odbiorcy. Nie ma sensu tworzyć muzyki pod czyjeś oczekiwania. W ten sposób dochodzi do pewnego skażenia sztuki, przestaje być ona autentyczna, czysta i przemienia się w jakiś sztuczny produkt. Tego typu ingerencje prawdziwej sztuce tylko szkodzą. Poza tym bardzo się cieszę z tej różnorodności. Płyta jest chyba trudniejsza od poprzedniej, wymaga więcej przesłuchań i zaangażowania ze strony odbiorcy, ale dzięki temu odnoszę wrażenie, że się rozwijam. Jakbym ciągle nagrywał podobne rzeczy, ktoś w końcu by powiedział: „no dobra, nawet fajnie się słucha, ale to przecież to samo”.
• Kto spośród zapewne wielu inspirujących cię artystów zostawił najmocniejszy ślad w twoich piosenkach?
- Ta rozpiętość jest ogromna, niektórzy słyszą tam dużo lat 60’ inni 70’, a nawet 80’, trudno więc wskazać mi konkretnych artystów. Poza tym za charakter płyty w dużej mierze odpowiadają producenci.
• Czy od początku swojej twórczości wiedziałeś w którą stronę chcesz iść? Czy może cały czas masz szukasz swojej drogi?
- Trudno powiedzieć, ja tego w ogóle tego nie analizuję, nie mam żadnej idei muzyki, po prostu nagrywam i tyle, efekt zależy często od danego momentu, od wykorzystywanego aktualnie instrumentarium. Jeśli chodzi o tzw. muzyczną tożsamość, o którą czasem ktoś mnie pyta, to wydaje mi się, że na razie jej nie mam i chyba nie chciałbym mieć. To byłoby już jakieś zamknięcie, a najważniejsze jest to, aby kompozycja była dobra. Obecnie tworzona przeze mnie muzyka bardzo mi się podoba, ale może kiedyś będę robił coś innego.
• W jakim języku wolisz pisać teksty?
- Przekonuje się do polskich tekstów, choć pisanie po polsku jest dla mnie trudniejsze niż po angielsku, dlatego więcej mam piosenek w tym drugim języku. Coraz więcej jednak piszę po polsku i sądzę, że liczba polskojęzycznych utworów w przyszłości będzie większa.
• Można powiedzieć, że twoja muzyczna kariera potoczyła się błyskawicznie. Czy to cię w jakiś sposób zmieniło? W jaki sposób rzutuje to na twoje życie?
- Oczywiście, kariera ma wpływ na życie, ale staram się funkcjonować na tych samych zasadach. Nadal dużo pracuję, zmienił mi się jedynie rozkład zajęć w ciągu dnia. No i mieszkam w innym mieście.
• Tytuł pierwszej płyty zaczerpnąłeś z jednej z części Final Fantasy, a jak jest tutaj? Skąd się wzięło „Annoyance and Dissapointment”?
- Annoyance and Dissapointment również pochodzi z Final Fantasy VIII, pojawia się nawet w tej samej rozmowie dwójki bohaterów.
• Czy zdarza się, że gra inspiruje cię do napisania tekstu, przedstawienia jakiejś historii w piosence, lub stworzenia kompozycji?
- Tak, do napisania piosenki zainspirowała mnie m.in. gra The Walking Dead. Z Final Fantasy VII pochodzą nawet 4 wersy jednej z moich piosenek.
• Stworzyłeś utwór do gry Dying Light, jak ci się podobała ta praca? Chciałbyś jeszcze raz wziąć udział w takim projekcie?
- Jasne, to było coś niesamowitego, tworzenie muzyki do kapitalnej polskiej gry, która odniosła międzynarodowy sukces komercyjny i artystyczny. Jeśli jeszcze raz pojawiłaby się taka propozycja na pewno bym skorzystał.
• Czy twoja praca solowa wpływa na pracę Curly Heads?
- Mój debiut bardzo pomógł Curly Heads, dzięki temu zespół został tak ciepło przyjęty. Myślę, że moja praca solowa w ogóle pozytywnie wpływa na zespół tak jak i zespół pozytywnie wpływa na działalność solową.
• Co teraz będziesz robił poza koncertowaniem?
- Jeśli chodzi o kwestie związane z muzyką, jakieś plany co do kolejnej płyty, to jeszcze nie wiem. Myślę, że decyzję podejmę po trasach koncertowych. A co robię w wolnych chwilach? Chodzę do kina, oglądam seriale i nadrabiam zaległości w książkach i grach.