Mieszkańcy sołectwa Nadwiślanka przed laty sami pomogli swojej gminie zbudować wodociąg. Teraz za korzystanie z wody płacą dwa razy więcej, niż pozostałe miejscowości, prawie 7 zł za metr. Ich zdaniem to nieuczciwe. Pokazują rachunki i proszą o pomoc.
W czasie wysokiej inflacji podwyżki cen usług komunalnych, w tym dostarczania wody, nie są niczym wyjątkowym. Rzadko jednak dochodzi do sytuacji, żeby w ciągu zaledwie jednego roku cena za metr sześcienny wody wzrosła o 140 proc. Taki skok kosztów Gmina Stężyca zafundowała w tym roku mieszkańcom swojego sołectwa Nadwiślanka.
Gdy mieszkańcy dostali rachunki, początkowo sądzili, że to pomyłka.
Okazało się jednak, że wyliczenia są prawidłowe. Po prostu stawka za metr sześcienny wzrosła z 2,67 zł do 6,44 zł netto. Z podatkiem jest już prawie 7 zł.
– W naszym domu, gdzie mieszka pięć osób, kwartalne rachunki za wodę wynosiły do tej pory około 100-115 zł, a nowa faktura jest już na prawie 360 zł. Płacimy więcej, niż inne miejscowości w tej samej gminie, więcej niż mieszkańcy Lublina – mówi Wojciech Marchel z Nadwiślanki. – To niesprawiedliwe. Zwłaszcza że nasza wioska pomagała finansowo w budowie wodociągu. Nasz społeczny komitet na jego projekt przekazał gminie przed laty 35 tys. zł.
Co ważne, sołectwo Nadwiślanka, jako jedyne w gminie Stężyca, nie korzysta z lokalnego ujęcia wody. Ta dostarczana jest do niego z pobliskiego Dęblina i kosztuje więcej. Żeby mieszkańcy nie byli pokrzywdzeni, ich samorząd przez lata stosował dopłaty. Problem w tym, że w tym roku z nich zrezygnował, co automatycznie wywindowało rachunki za wodę.
– Na podwyżkę dla Nadwiślanki wpłynęły dwa czynniki. Jeden z nich to wyższy koszt zakupu wody od dęblińskiego MZGK, a drugi to rezygnacja rady gminy ze stosowanej dotychczas dopłaty dla mieszkańców sołectwa. Zgodnie z naszą propozycją ta miała wynieść tyle, żeby zrównać wysokość ich rachunków z tym, które obowiązują w pozostałych miejscowościach – mówi Marek Basaj, kierownik Gminnego Zakładu Usług Komunalnych w Stężycy. – Sami nie możemy obowiązującej ceny obniżyć, bo ustala ją taryfa zatwierdzona przez „Wody Polskie”.
Mieszkańcy Nadwiślanki proponowali, żeby w takim razie obniżona została wysokość rachunku przeznaczanego na amortyzację. – Przecież nie wystąpiła żadna awaria. Oni nie dokładają do utrzymania tego wodociągu nawet złotówki – zauważa Wojciech Marchel.
Co na to GZUK? – Z naliczania kosztów amortyzacji nie możemy zrezygnować, bo złamalibyśmy przepisy, które regulują ich wysokość – odpowiada kierownik Basaj.
Tymczasem wzburzenie mieszkańców wioski rośnie wraz z wysokością otrzymywanych faktur. Do tego stopnia, że władze gminy coraz głośniej mówią o możliwości cofnięcia niekorzystnych zmian. – To, czy nowa stawka zostanie utrzymana czy obniżona pozostaje kwestią do rozstrzygnięcia – mówi Andrzej Wąsik, sekretarz w UG Stężyca.
Zdecydowano już, że radni jeszcze w tym miesiącu ponownie pochylą się nad wysokością taryfy oraz ewentualną dopłatą, z której stosowania wiosną sami zrezygnowali. Niewykluczone, że pieniądze na wodne wsparcie dla Nadwiślanki w budżecie się znajdą.
– Liczę na to, że radni zmienią zdanie. Prosi ich o to całe sołectwo – przyznaje pan Wojciech.
Decyzja w tej sprawie ma zapaść przed końcem roku.