Przeszkodą na drodze do pozostania w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce będzie tamtejsza Posnania. Lublinianie są w komfortowej sytuacji, gdyż wystąpią w stolicy Wielkopolski z wygraną z pierwszego spotkania.
Wynik mógł być jeszcze bardziej okazały gdyby lublinianie wykorzystali wszystkie wypracowane sytuacje. - Spokojnie mogliśmy zdobyć co najmniej kolejne 10 punktów - mówi trener Berestek.
Najważniejsze jest jednak to, że Budowlani udowodnili, że potrafią grać w rugby. O co można mieć do nich pretensje po sezonie zasadniczym, w którym udało im się wygrać tylko raz, na swoim terenie właśnie z Posnanią.
- Pokazaliśmy, że stać nas na dobrą grę i nie zapomnieliśmy jak wygrywać - cieszy się lubelski szkoleniowiec.
Styl zwycięstwa w pierwszym spotkaniu pozwala mieć nadzieję, na kolejny sukces w meczu rewanżowym. Lublinianie wybrali się do Poznania w optymalnym składzie. Z zespołem pojechał Jakub Bobruk oraz Grzegorz Szczepański. Obaj w pierwszym spotkaniu zaliczyli dobry występ i znacząco przychylili się do wygranej. Pierwszy doszedł już do pełni sił po urazie sprzed tygodnia.
- Jedziemy z zamiarem kolejnego zwycięstwa - zapewnia szkoleniowiec. - Mamy świadomość, że czeka nas znacznie trudniejsze zadanie, niż w potyczce na naszym terenie.
Atutem poznaniaków będzie własne boisko i kibice. Z wiosennej wyprawy Budowlani mają jednak niemiłe wspomnienia, gdyż przegrali aż 7:72.
- To wydarzenie tkwi w naszej pamięci - mówi Berestek. - Baraż rządzi się jednak nieco innymi prawami. Mamy wprawdzie w zapasie dziewięć punktów, ale nie zamierzamy bronić skromnej zaliczki za wszelką cenę. Naszą ambicją jest, po raz kolejny, sprawienie sobie i kibicom miłego prezentu w postaci zwycięstwa. Zasługujemy na pozostanie w ekstralidze.
- Jeśli nasi zawodnicy, o czym jestem głęboko przekonany, zaprezentują tak szybkie i ofensywne rugby, jak podczas spotkania w Lublinie, to spokojnie wrócimy ze zwycięstwem - dodaje Stanisław Niedźwiecki, obecnie kontuzjowany gracz Budowlanych.
- Jesteśmy nastawieni bojowo. Stać nas na pokonanie gospodarzy - twierdzi Grzegorz Szczepański.