Czterech młodych zawodników ze szkółki żużlowej Speed Car Motoru Lublin musi uzbroić się w cierpliwość przed debiutem w oficjalnych zawodach. Podopieczni Roberta Juchy nie zdali egzaminu na licencje w Rybniku. Takich jak oni było jednak więcej.
W ślady Kacpra Gosika chcieli pójść kolejni lubelscy wychowankowie. Trzech adeptów żużla ubiegało się o certyfikat „Ż”, a jeden o możliwość startów na motocyklach klasy 250cc. Tylko jeden z nich upadł na trasie i nie ukończył sprawdzianu czasowego. Pozostałym udało się to zrobić, ale zdaniem komisji, mieli jeszcze braki techniczne i nie zostali przepuszczeni.
- To są jeszcze młodzi chłopcy. Nie zwieszamy głów i trenujemy dalej. Jeden z chłopców jeździ dopiero od dwóch miesięcy, a egzamin ma być dla nich szansą do startów w zawodach młodzieżowych – ocenił trener szkółki Robert Jucha.
Do egzaminu w Rybniku przystąpiło w sumie 15 adeptów z Rybnika, Świętochłowic, Opola, Lublina, Bydgoszczy i Gorzowa. Licencję „Ż” uzyskało pięciu z nich, natomiast w klasie 250cc trzech. Przewodniczącym komisji był Piotr Trąbski, członek zarządu głównego Głównej Komisji Sportu Żużlowego, a pomagali mu szkoleniowiec reprezentacji Polski Marek Cieślak oraz Dariusz Cieślak z GKSŻ.
Wiadomo już, że kolejny egzamin odbędzie się za miesiąc. Nie wyznaczono jeszcze dokładnego terminu ani miejsca jego przeprowadzenia, ale według regulaminu musi minąć 30 dni od daty poprzedniego takiego sprawdzianu. Co ważne, Lublin, obok kilku innych miast, zgłosił się do zorganizowania następnego żużlowego egzaminu.