Fot. WOJCIECH NIEŚPIAŁOWSKI
Górnik Łęczna jedzie do Krakowa wzmocniony Niką Dżalamidze. Początek spotkania z Wisłą w niedzielę o godz. 15.30
W ekipie Białej Gwiazdy nikt nie pamięta już o kryzysie z początku sezonu. W sześciu ostatnich spotkaniach Wisła wywalczyła 12 punktów, nie przegrywając ani razu i opuściła wreszcie strefę spadkową.
– Zdecydowanie jesteśmy lepszą drużyną niż kilka tygodni temu. Gramy znacznie lepiej, potrafimy strzelać bramki i to na pewno cieszy. Ale musimy też popracować nad tym, żeby tych goli jak najmniej tracić. Przed nami trudne spotkanie z Górnikiem Łęczna, lecz myślę, że będzie dobrze – powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej Patryk Małecki.
28-letni skrzydłowy w tym sezonie wrócił do wysokiej dyspozycji. Strzelił cztery bramki, dokładając do tego trzy asysty. – Już we wcześniejszych meczach pokazaliśmy, że czy to u siebie, czy na wyjeździe potrafimy z każdym grać jak równy z równym. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że te punkty są nam potrzebne jak tlen. Głęboko wierzę w to, że podejdziemy do tego starcia w stu procentach skoncentrowani i przede wszystkim sięgniemy po pełną pulę – zapewnia „Mały”.
W Krakowie zapewniają, że nie zlekceważą zielono-czarnych. – Ostatnie mecze nie odzwierciedlają tego, jaką drużyną jest Górnik. Oglądałem ich spotkanie ze Śląskiem i muszę powiedzieć, że potrafili konstruować dobre akcje pod bramką przeciwnika. To niebezpieczny zespół, który bazuje na błędach rywala i potrafi je wykorzystać. Na dodatek ma w swoich szeregach kilku zawodników o słusznej posturze, więc tym bardziej musimy przy stałych fragmentach gry. Każdy kto myśli, że to będzie łatwa przeprawa jest po prostu w błędzie – przekonuje trener Wisły Dariusz Wdowczyk.
Górnik przystąpi do niedzielnego spotkania wzmocniony Niką Dżalamidze. Po dwóch tygodniach oczekiwania wreszcie dotarł certyfikat gruzińskiego skrzydłowego. W kadrze meczowej powinien znaleźć się także wracający po kontuzji Vojo Ubiparip, a Bartosz Śpiączka, który pojawił się na murawie już przed tygodniem w meczu ze Śląskiem Wrocław, prawdopodobnie rozpocznie zawody w wyjściowej jedenastce.
– Już przed tygodniem byłem gotowy do gry, teraz po kilku dodatkowych dniach treningów czuję się jeszcze lepiej i jeśli tylko taki będzie wybór trenera, mogę wystąpić od pierwszych minut – zapewnia Bartosz Śpiączka, nie odczuwający już skutków urazu stawu skokowego, który wykluczył go z gry na kilka tygodni.
– Nie możemy patrzeć na Wisłę, na to w jakiej jest formie. My musimy przede wszystkim zagrać swoją piłkę, to, co potrafimy. Mamy sporo do poprawienia. Na pewno skuteczność. Musimy wykorzystywać te sytuacje, które sobie stwarzamy. Trzeba także być znacznie bardziej skoncentrowanym i to od samego początku. Nie możemy dopuścić do tego, żeby zacząć tak fatalnie, jak ze Śląskiem czy w Płocku, bo Wisła nie będzie odrzucała prezentów.