Konrad Czerniak zdobył w sobotę swój pierwszy złoty medal dużej imprezy rozgrywanej na basenie 50-metrowym. Triumfował w wyścigu na 100 m stylem motylkowym pływackich mistrzostw Europy w Berlinie. "To długo wyczekiwane złoto" - przyznał.
Konrad Czerniak: Doskonale. To długo wyczekiwane złoto, bo pierwsze na basenie 50-metrowym. Nie ma co ukrywać, rywalizacja na nim jest ważniejsza. Teraz mogę przyznać, że bardzo mi na nim zależało. Zaowocowała pracą, którą wykonałem w tym sezonie. Niesamowite emocje, rodzina na trybunach. To wszystko bardzo wiele dla mnie znaczy. Chciałoby się jak najwięcej przeżywać takich chwil.
Może pan tak na szybko ocenić ten start?
Generalnie wszystko wyszło bardzo dobrze. Zależało mi na lepszym czasie, ale w sumie nie to jest najważniejsze, tylko medal. Poza tym tak naprawdę szybciej w karierze popłynąłem tylko raz.
Widział się już pan z trenerem Bartoszem Kizierowskim?
Tak, choć praktycznie nie mieliśmy czasu by porozmawiać. Wpadliśmy tylko na moment na siebie. Widziałem, że jest bardzo podekscytowany. No i pojawiły się łzy szczęścia, ale nie mogłem się rozkleić, bo to było jeszcze przed półfinałem.
Miał pan praktycznie mniej niż kwadrans przerwy, a jednak z piątym czasem udało się awansować do finału.
Rzeczywiście. Wszystko działo się bardzo szybko. Masaż rozluźniający, poleżałem z pięć minut, wypiłem węglowodany i ruszyłem na start. Cały czas pozostawałem w ruchu, aby ułatwić mięśniom pozbywanie się kwasu. Byłem nabuzowany, wystartowałem dobrze, a potem już ile sił. Nie spodziewałem się, że taki czas da mi awans. Jutro powinno być już znacznie lepiej. Wiadomo, że wyścig na 50 m to trochę loteria.
W niedzielę wieczorem prawdopodobnie także będą pana czekały dwa starty. Na koniec dnia zaplanowano rywalizację sztafet.
To nie będzie problemem. Znów polecę na adrenalinie i myślę, że będzie dobrze. Poza tym, tym razem będę miał ponad godzinę na odpoczynek.