(fot. Maciej Kaczanowski)
To może być ostatnia szansa dla „czerwono-czarnych” na uratowanie tego sezonu
Przypomnijmy, że przed rozpoczęciem rozgrywek lubelski klub był typowany do czołowych lokat w Energa Basket Lidze. Tymczasem na razie Start zajmuje w tabeli przedostatnie miejsce i zamiast walki o jak najlepszą pozycję w fazie play-off będzie najprawdopodobniej bił się o utrzymanie.
Kolejne mecze pokazują, że aktualny skład jeszcze nie przyswoił sobie koszykówki preferowanej przez Davida Dedka. „Czerwono-czarni” mają duże problemy z defensywą, która nie stanowi monolitu, a kolejni rywale są w stanie ją rozmontować jednym dobrym podaniem. Do tego część koszykarzy popełnia w obronie proste błędy, które niweczą pracę reszty ekipy. Najczęściej widać to po Quentonie De Cosey, ale kłopoty w tym elemencie ma również chociażby Doron Lamb.
W ofensywie natomiast jest to zespół, który ma olbrzymie problemy z oddawaniem rzutów. Start jest jedną z drużyn, które grają najwolniej w całej lidze, o czym świadczy liczba rzutów z gry. W tym elemencie lublinianie są na drugim miejscu od końca. Bardzo podobnie rzecz ma się również liczbą zdobytych punktów, których średnio notują 71,7. Gorsze w tym elemencie jest tylko Asseco Arka Gdynia. Problemy Startu uwypukliły się zwłaszcza w ostatniej kolejce, kiedy „czerwono-czarni” rywalizowali z Legią Warszawa. Przegrali 60:69, a w drugiej kwarcie byli w stanie zdobyć ledwie 4 pkt.
– Przestój w drugiej kwarcie ustawił wynik. Nie możemy pozwolić sobie na to, aby drużyna przeciwna zdobywała 21 punktów więcej w kwarcie od nas, a my abyśmy rzucali zaledwie cztery. W tej kwarcie był największy problem z naszą grą. W trzeciej kwarcie zaczęliśmy lepiej grać w obronie, lepiej dzielić się piłką i udało się nam zniwelować straty, ale wiemy jak ciężko jest wrócić do meczu, kiedy ma się stratę 20 punktów. Staraliśmy się zrobić wszystko w drugiej połowie, ale nie udało się, bo druga kwarta zaważyła na końcowym wyniku.
Ta długa lista problemów sprawiła, że David Dedek nie może być spokojny o swoją posadę. Wprawdzie oficjalnie tematu zmiany szkoleniowca nie ma, to w kuluarach pojawiają się kolejne nazwiska potencjalnych następców. Słoweniec może jednak się uratować, jeżeli zespół zaliczy progres. Dobrym sygnałem byłoby pokonanie w piątek Twardych Pierników Toruń. Najbliższy przeciwnik jest jednak drużyną, która ostatnio znajduje się w dobrej formie. 4 zwycięstwa w 6 spotkaniach plasują Twarde Pierniki na 6 miejscu. W ich zespole największą gwiazdą jest Maurice Watson. 28-letni Amerykanin zdominował zespół notując średnio w meczu blisko 18 pkt i 10 asyst. Warto jednak zwrócić uwagę też na mierzącego 213 cm Trevora Thompsona czy reprezentanta Polski, Aarona Cela.
Piątkowy mecz rozpocznie się o godz. 19.30. Relację z niego będzie można obejrzeć na płatnej platformie internetowej Emocje.tv.