Rozmowa z Brianną Kiesel, koszykarką Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin
- To była dla was niezwykle ciężka seria. Przegrałyście po trzech meczach z aktualnym mistrzem Polski…
– Dałyśmy z siebie naprawdę wszystko. One są po prostu mocnym zespołem. Walczyłyśmy do ostatnich minut. Jestem dumna ze swojej drużyny, z tego sezonu, który miałyśmy. Zaliczyłyśmy słaby początek, ale udało nam się wrócić do gry i awansować do play-offów.
- Co zadecydowało o tym, że ta seria zakończyła się już po trzech spotkaniach?
– One są dobrym zespołem, ale walczyłyśmy. Trzy mecze to dużo – wszystkie te podróże, treningi i spotkania niemal dzień po dniu. Uważam, że dałyśmy z siebie tyle, ile mogłyśmy. Trafiałyśmy swoje rzuty, trochę też spudłowałyśmy, przegrałyśmy dzisiaj walkę na zbiórkach… Jestem dumna z tego zespołu i szczęśliwa, że miałam okazję być jego częścią.
- Jak z twoim zdrowiem, bo wróciłaś do gry po kontuzji…
– To był długi proces, ale byłam pod znakomitą opieką w Łodzi i u naszego fizjoterapeuty. Czuję się zdecydowanie lepiej.
- Jesteś zadowolona z tego, jak ten sezon się dla was ułożył?
– Tak. Myślę, że nic by mi się tutaj nie udało, gdyby nie koleżanki z zespołu. Miałam świetnego trenera, sztab, cały klub… Wszystko było dla mnie naprawdę dobre.
- Co w takim razie czeka Briannę Kiesel w przyszłości?
– Nie wiem. To temat do przedyskutowania dla mojego agenta.
- W najbliższym czasie na pewno spróbujesz powalczyć o angaż w WNBA…
– Tak, pojadę na obóz treningowy (Connecticut Sun – dop. red.). Zobaczę, co z tego wyjdzie. Cieszę się bardzo z tej szansy i na pewno dam z siebie wszystko, żeby mi się udało.