Rozmowa z Dominiką Owczarzak, koszykarką CCC Polkowice
- Jeszcze niedawno bym powiedział, że wyszłaś nie z tej szatni, co trzeba…
– Tak się złożyło w tym sezonie, że chciałam być w szatni „Pszczółek”, ale wylądowałam w Polkowicach.
- Teraz nie możesz żałować tego wyboru, bo grasz dalej, a lubelski zespół zakończył już sezon…
– Różne były aspekty mojej decyzji, w jakim chciałam grać zespole. Dzisiaj już tego nie rozpamiętuję i skupiam się na tym, w jakim zespole gram i na tym, co ja mogę zrobić najlepiej.
- Wygrałyście z „Pszczółkami” w trzech meczach. Szczególnie w pierwszym z nich lublinianki zaskoczyły Was swoją grą, bo niewiele zabrakło do sensacji…
– Żaden z tych meczów nie był dla nas łatwy. Dziewczyny w każdym z nich stawiały dosyć wysoko poprzeczkę i walczyły z całych sił. Należą im się za to duże słowa uznania. Teoretycznie, te wyniki były pod nasza kontrolą, ale też nie można powiedzieć, że wygrywałyśmy, nie wiadomo jak dużą różnicą punktów i że na boisku była widoczna dysproporcja.
- Jak z twoim zdrowiem po kontuzji? Jesteś już w pełni sił?
– A jak wyglądało to na boisku? (śmiech) Czuję się w porządku i mam nadzieję, że wracam do dyspozycji sprzed kontuzji.
- W przyszłym sezonie znowu będziesz grać w Lublinie?
– Nie słyszałam takiej plotki. Na dzień dzisiejszy ciężko cokolwiek powiedzieć. Jeszcze mam trochę meczów do rozegrania.