Okazałe zwycięstwo odniosły w środę koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin, które podejmowały na własnym parkiecie Tarbes GB z Francji. Lublinianki wygrały 72:55 w pierwszej rundzie play-off i mają solidną, 17-punktową zaliczkę przed przyszłotygodniowym rewanżem na zachodzie Europy
Od początku spotkania mocną kartą w talii Krzysztofa Szewczyka była Natasha Mack. Amerykanka walczyła na zbiórce po atakowanej stronie parkietu i zdobywała punkty spod obręczy. Kiedy tylko dostawała dobrą piłkę od koleżanek, to często oznaczało, że jej akcja zakończy się powodzeniem. Zbyt wielu ciepłych słów nie można było jednak powiedzieć o defensywie. Tarbes GB to nie jest drużyna, która słynie z dużej skuteczności zza łuku, a jednak to właśnie ten element sprawiał gospodyniom najwięcej kłopotów. Po drugiej celnej „trójce” z rzędu, przy stanie 11:14, lubelski szkoleniowiec wziął „czas”. Trener miał twardy orzech do zgryzienia, a to dlatego, że jego czołowa „snajperka”, Kamiah Smalls, seryjnie pudłowała. Mimo to, Tarbes miał niewielką przewagę, bo zaledwie 1-punktową – 18:17.
Zwrot „zupełna nieporadność” świetnie obrazuje to, co akademiczki zaprezentowały na starcie drugiej partii. Problemy były – przede wszystkim – z kreowaniem akcji w ataku. Zuzanna Sklepowicz nie dawała tej samej jakości na rozegraniu co Aleksandra Stanacev. Jednak to wspomniana polska koszykarka doprowadziła swoim rzutem do tego, że AZS UMCS wygrywał 22:21, a w odpowiedzi trener Francisco Pinto skorzystał z przerwy na żądanie. Wraz z upływem czasu gra „Pszczółek” wyglądała coraz lepiej, a ich rywalki pudłowały nawet spod samego kosza, w momencie gdy najbliższy obrońca był kilka metrów obok. Przez to Francuzki straciły 10 punktów z rzędu, a dopiero po kilku minutach przełamała się ich najskuteczniejsza zawodniczka w tym sezonie Julie Wojta. Goście narobili sobie nieco zaległości, przegrywając do przerwy 24:32.
Po zmianie stron obie drużyny rozsmakowały się w rzutach trzypunktowych. Taka wymiana koszykarskich uprzejmości skończyła się tym, że Tarbes odrobił większość strat. Przy wyniku 37:34 trener Krzysztof Szewczyk przywołał do siebie swoje podopieczne. Po chwilowej dekoncentracji przyszła seria skutecznych zagrywek i lublinianki ponownie miały inicjatywę w swoich rękach oraz najwyższe do tej pory prowadzenie w tym spotkaniu – 47:34. I chociaż nie udało im się utrzymać tej przewagi, to lubelscy kibice mogli być zadowoleni z postawy Klaudii Niedźwiedzkiej, która w całym meczu stanowiła solidne wsparcie z ławki i wydatnie wsparła zespół w chwili kryzysu. Przed decydującą odsłoną AZS UMCS prowadził 54:46.
Bardzo charakterystyczne dla tego starcia było to, że lublinianki nie potrafiły utrzymać stabilnej formy dłużej niż przez zaledwie kilka minut. Kiedy wydawało się, że nabierają tempa, to przydarzało im się kilka nieudanych akcji. To samo robiły jednak Francuzki. To była raczej partia dla cierpliwych niż „szybkich i wściekłych”. Opłaciło się szukać swoich szans i nie spieszyć się z grą, bo dzięki temu gospodynie zaczęły odjeżdżać rywalkom. Zbudowały sobie naprawdę solidną przewagę przed przyszłotygodniowym rewanżem – 72:55.
Na wyróżnienie zasługują szczególnie dwie miejscowe koszykarki. Natasha Mack rozegrała swoje najlepsze spotkanie w tym sezonie, rzucając 26 punktów i dokładając do tego aż 19 zbiórek. Bardzo dobrze zaprezentowała się również Emilia Kośla. 20-latka imponowała dynamicznymi wejściami pod kosz i uzbierała rekordowe dla siebie 12 punktów.
===
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Tarbes GB 72:55 (17:18, 15:6, 22:22, 18:9)
Pszczółka: Jakubcova 7, Kośla 12, Mack 26 (19 zb.), Smalls 9, Stanacev 8 – Niedźwiedzka 8, Sklepowicz 2, Mestdagh.
Tarbes: Ewodo 7, Samson 10, Wojta 8 (11 zb.), Pardon 2, Tadić 22 – Brezinova 3, Mitrashinovikj 3, Diarisso.
Sędziowie: Maka Kupatadze (Gruzja), Marko Vucković (Słowenia), Kristine Simanovica (Łotwa).