FOT. AZS.UMCS.PL
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin dzisiaj o godz. 19.30 zmierzy się na wyjeździe z MKK Siedlce
Spotkanie w Siedlcach początkowo miało odbyć się na początku stycznia, ale zostało przełożone ze względu na udział Pszczółki w Eastern European Womens Basketball League. Lublinianki wygrały wszystkie mecze na Łotwie, a w minioną sobotę uległy w ligowym starciu Ślęzie Wrocław. Wciąż czekają więc na pierwsze w tym roku zwycięstwo w Basket Lidze Kobiet. Są spore szanse, że się uda, bo MKK to ostatnia drużyna w ligowej stawce.
Pszczółki są zdecydowanymi faworytkami, ale żeby wygrać, muszą wrócić do dobrej gry w obronie. To, co było dotychczas ich atutem, nie funkcjonowało na Dolnym Śląsku. Akademiczki radziły sobie w ofensywie, dzielnie walczyły na deskach, zdobywały sporo punktów z dystansu, ale jednocześnie na zbyt wiele pozwalały rywalkom pod własnym koszem. Dlatego przegrały, choć zaprezentowały się z całkiem niezłej strony.
Nienajlepsze wspomnienia z ostatniego weekendu mają także siedlczanki, które po pierwszej połowie były bliskie sprawienia niespodzianki i powalczenia o korzystny rezultat z Energa Toruń, ale zupełnie rozsypały się po przerwie.
– Żałuję, że to spotkanie tak się skończyło. Pierwsza połowa dała nadzieję na bardzo dobre widowisko. Wszyscy wiedzą jak to jest z kobietami. Raz tak, raz inaczej. Kobieta zmienną jest. W pierwszej połowie realizowaliśmy wszystkie założenia. Mieliśmy kilka czystych pozycji nietrafionych, mogliśmy mieć remis. Graliśmy naprawdę świetną koszykówkę. W drugiej połowie zawodniczki zagrały po swojemu. Kilka zawodniczek wymyśliło jakąś swoją dyscyplinę. Żałuję tej pierwszej połowy, jeśli chodzi o wynik. Druga połowa to był zmarnowany czas na boisku – stwierdził szkoleniowiec MKK Todor Mołłow.
Bułgar, który w przeszłości pracował w Lublinie w roli trenera Startu, obecnie pełni także funkcje selekcjonera kobiecej reprezentacji. Dziś będzie musiał obserwować więc nie tylko swoje podopieczne, ale także Dominikę Owczarzak, która ma pewne miejsce w drużynie narodowej. Jest pierwszym wyborem szkoleniowca na pozycji rozgrywającej, ale ostatnio, w związku z jej kontuzją, jako podstawowa jedynka wychodziła Katarzyna Trzeciak. Rodowita lublinianka, w przeszłości zawodniczka Pszczółki, dziś postara się udowodnić, że nie jest słabszą koszykarką od Owczarzak. Oprócz niej na parkiecie zobaczymy inną zawodniczkę, która pierwsze kroki stawiała w naszym mieście – Magdalenę Koperwas.